Ostatnie wydarzenia na zachodzie kraju, związane z potwierdzeniem pierwszego przypadku chorego dzika w województwie wielkopolskim oraz przybliżeniem się wirusa ASF na odległość 40 km do granicy z Niemcami spowodowały alarm w całej branży. Nie powinniśmy mieć żadnych złudzeń, że nie będzie kolejnych przypadków zakażonych dzików w tych rejonach.
Grozi nam zapaść sektora?
Czy należy przygotować się zatem na kryzys, którego rozmiary są trudne do przewidzenia? Objęcie czerwoną strefą powiatów z województwa wielkopolskiego może doprowadzić na wiele miesięcy do zapaści sektora, gdyż obecnie na zachodzie kraju nie ma zakładów, które ubijałyby świnie z tej strefy.
Blisko 6 lat doświadczenia walki z ASF na wschodzie kraju powinno skłaniać nas do refleksji i wyciągania wniosków. W pierwszych latach pojawienia się wirusa na terenie kraju doświadczyliśmy bowiem chaosu i spadku cen w strefach czerwonych. Nie było chętnych do skupu świń ze stref czerwonych, gdyż zakłady przetwórcze nie wiedziały, co zrobić z takim surowcem. Bardzo niechętnie odnoszono się do przemieszczania świń ze stref z ograniczeniami do strefy białej, uzasadniając to ochroną obszarów, na których wirus do tej pory nie występował. Pozostawało to w sprzeczności z rozporządzeniem unijnym, które takie przemieszczania dopuszczało. Z biegiem lat na terenach wschodniej Polski udało się przekonać zarówno służby weterynaryjne, zakłady przetwórcze oraz samych hodowców do bezpiecznego obrotu żywcem wieprzowym pod nadzorem powiatowych lekarzy weterynaryjnych. Od lutego 2014 r. do chwili obecnej nie potwierdzono żadnego ogniska ASF, które byłoby następstwem takiego przemieszczenia. Ogniska, które zanotowano były spowodowane brakiem bioasekuracji gospodarstw oraz nielegalnym handlem trzodą chlewną bez żadnego nadzoru ze strony Inspekcji Weterynaryjnej.
Więcej o paraliżu w obrocie trzodą, a także o przemieszczaniu świń ze stref ASF przeczytacie w styczniowym wydaniu "top agrar Polska".
Zapraszamy do lektury.