StoryEditor

ASF: Myśliwi obarczają winą rolników

To rolnicy, nieprzestrzegający przepisów oraz zasad bioasekuracji, odpowiadają za rozprzestrzenianie się wirusa ASF – twierdzą myśliwi. Polski Związek Łowiecki zapewnia, że odstrzał dzików jest realizowany na bieżąco i zgodnie z planem. Łowczy bronią się w ten sposób przed zarzutami o nieradzenie sobie ze swoimi obowiązkami i walką z afrykańskim pomorem świń oraz słowami ministra rolnictwa, który uznał, że Polski Związek Łowiecki trzeba rozwiązać. Głos w sprawie zabrał także minister środowiska. 
30.08.2016., 11:08h

Zdaniem myśliwych przekazywane ostatnio w mediach informacje dotyczące sprawy odstrzału dzików nie są poparte żadnymi argumentami pozwalającymi na potwierdzenie stawianych tez.

Zgodnie z wytycznymi Głównego Lekarza Weterynarii, w zakresie wykonywania odstrzału sanitarnego termin realizacji nie powinien być dłuższy niż 20 grudnia 2016 r. Te ustalenia obligują koła łowieckie do realizacji odstrzału w określonej wielkości oraz czasie. Umowy z powiatowymi lekarzami weterynarii są bowiem zawarte do końca roku. Z informacji zebranych z kół łowieckich wynika, że umowy są realizowane na bieżąco. Myśliwi podkreślają jednocześnie, że skuteczność odstrzałów wzrośnie teraz po zakończonych zbiorach zbóż. Do tej pory wysokie zboża oraz dojrzewająca kukurydza skutecznie utrudniały pozyskiwanie zwierząt łownych.

Efekt pracy myśliwych

Z danych Polskiego Związku Łowieckiego wynika, że od 1 kwietnia do połowy sierpnia br. udało się pozyskać 4109 dzików na 7665 przeznaczonych do odstrzały na podstawie umów, co stanowi 53,61% wszystkich zaplanowanych do pozyskania dzików do końca roku. Pomimo wprowadzenia przez ministerstwo rolnictwa ograniczeń i restrykcji w odstrzale dzików do końca lipca 2016 r. w województwie podlaskim myśliwi odstrzelili 2500 dzików, czyli ok. 30% całego planu na sezon 2016/2017. Tylko w ciągu ostatniego miesiąca w wyniku odstrzału sanitarnego i realizacji planów rocznych myśliwi pozyskali 892 dziki w województwie podlaskim. Z danych PZŁ wynika, że średnie zagęszczenie zwierząt poszczególnych województwach wynosi:

  • lubelskie – 0,59 szt/ 100/ha,
  • mazowieckie – 0,59 szt/100 h,
  • podlaskie 0,41/100 ha.
Winni: rolnicy

Zdaniem Polskiego Związku Łowieckiego rolnicy są sami sobie winni, gdyż rozprzestrzenianie się wirusa jest ułatwione ze względu na wprowadzanie do gospodarstw zwierząt niewiadomego pochodzenia, odwiedzenie ferm przez różne osoby, przez skażenie wody i paszy tzw. zlewkami i odpadami kuchennymi.

Myśliwi twierdzą, że nowe ogniska ASF w kraju zostały wywołane przez człowieka, a nie przez dziki. To także efekt nielegalnego handlu trzodą chlewną.

– Tym samym próba zrzucenia odpowiedzialności na myśliwych, a nie na producentów i hodowców trzody chlewnej, którzy, jak pokazują fakty, nie traktują w pełni poważnie zagrożenia dla rynku wieprzowiny jest bezpodstawna. W każdym z wymienionych wyżej ognisk zawinił człowiek, a dokładnie hodowcy nie stosujący się do zaleceń Inspekcji Weterynaryjnej – napisał w oświadczeniu Lech Bloch przewodniczący Zarządu Głównego Polskiego Związku Łowieckiego.

Rady myśliwych

Dlatego PZŁ radzi, aby dalsze działania zmierzające do walki z ASF skupiły się zwiększeniu nacisku na profilaktyce, prewencji oraz zwalczaniu choroby w gospodarstwach utrzymujących świnie. A dalsze koncentrowanie się na odstrzale dzików doprowadzi, zdaniem łowczych, do niekontrolowanego rozprzestrzenienia się wirusa na terytorium całego kraju.

Minister środowiska tłumaczy

Głos w sprawie zabrał również minister środowiska Jan Szyszko, który na antenie Telewizji Trwam był pytany o skuteczność odstrzału dzików w walce z ASF. Zdaniem ministra afrykański pomór świń nie jest problemem dzika, a ASF jest tam, gdzie są zamknięte hodowle świń.

– Żeby wystąpiła epidemia ASF trzeba odpowiednio przygotować środowisko i to człowiek świetnie robi właśnie rozwijając hodowlę wielkotowarową na bazie GMO tworzy homogenne środowisko dla ASF i tam ten ASF szaleje – powiedział Jan Szyszko.

Minister Szyszko uznał, że wirus rozprzestrzenia się poprzez handel i przenoszenie zarażonych zwierząt między poszczególnymi fermami. Zwrócił też uwagę na rosnącą powierzchnię upraw kukurydzy oraz administracyjny zakaz odstrzału z 2014 r.

– Z jednej strony nie można było strzelać, bo był zakaz ze względu na ASF. To była błędna decyzja. Z drugiej strony jak taka wataha wejdzie w takie świetne miejsce jak kilkadziesiąt hektarów kukurydzy z dostępem do wody, to po co ona ma stamtąd wychodzić? A kto go tam odstrzeli? Stworzyliśmy warunki, aby była eksplozja tego dzika – podsumował minister Jan Szyszko.      wk

Top Agrar
Autor Artykułu:Top Agrar
Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
14. listopad 2024 04:22