Jego zdaniem presja ASF ze środowiska jest ogromna, a główną przyczyną zawleczenia tej choroby do gospodarstw jest człowiek, dlatego apeluje do rolników, by bardziej niż kiedykolwiek przestrzegali zasad bioasekuracji.
- Żarty się skończyły, jeśli chodzi o bioasekurację. Zmobilizuję moich ludzi, którzy się tym zajmują, żeby wymagali jej przestrzegania w 100%. Rolnicy muszą mieć plany bezpieczeństwa biologicznego i żeby ich przestrzegali. Niestety, te gospodarstwa, które się nie dostosują będą musiały się zamknąć – mówi Przemysław Kurant.
Nastroje hodowców świń fatalne
- Sytuacja jest katastrofalna w tej chwili. Nastroje wśród rolników utrzymujących świnie są fatalne. Po 10 latach w Polsce pomór dotarł do Wielkopolski, do powiatu wągrowieckiego, gdzie jest dużo świń. To poważny problem – mówi Waldemar Wiśniewski, prezes zarządu RSP Rudnicze utrzymującej 380 loch w cyklu zamkniętym.
Rolnicy, którzy znaleźli się w obszarach zagrożonym i zapowietrzonym drżą o swoje dobytki. Mierzą się nie tylko ze strachem i niepokojem, ale też ze wszystkimi negatywnymi następstwami pojawienia się ASF w najbliższym sąsiedztwie.
- Czarno to widzę. Miałem plany rozwoju, chciałem budować nowoczesną tuczarnię, ale teraz wszystko stoi pod znakiem zapytania. Jak przyjdzie prykas wybicia wszystkiego w promieniu 1 km to zostanę z długami i pustą chlewnią. Co ja wtedy zrobię? – pyta prezes Wiśniewski.
Zobacz naszą relację video z gminy Wągrowiec.