
– Oficjalne dane z Ukrainy mówią, że wystąpiło tam 15 przypadków ASF u dzików i 90 u świń. Trudno ufać tamtym szacunkom, tym bardziej u dzików – wątpił dr Duch. Z nieoficjalnych informacji wynika, że po tamtej stronie granicy występuje mniej dzików ze względu na masowe kłusownictwo. Wirus atakuje drobne, przydomowe hodowle – roznoszony jest najczęściej przez podróżującego człowieka, który w drogę zabiera ze sobą kanapki.
Rzeszowscy delegaci zgadzają się z koniecznością bioasekuracji, ale domagali się radykalnego zwiększenia ich odstrzału. – W mojej gminie wyszacowano rzekomo 200 dzików. Tymczasem tylko w jednej z wiosek widywane jest stado 50–60 dzików. Dziki zaglądają do obórek – mówił jeden z delegatów. – Przy autostradzie, w jednej z dzielnic Rzeszowa na polach są żerowiska watah. Rolnicy ze względu na szkody wyłączyli pola z uprawy. Ja sam zarzuciłem 1,5 ha działkę, bo stale jest buchtowana – deklarował delegat z gminy Rzeszów.
– Zwierzyna łowna przestała u nas być leśną, stała się przydomową, bo żywi się na polach i przydomowych ogródkach – stwierdził inny z rolników.
Delegaci pytali red. A. Sawę o skutki wystąpienia wirusa w woj. lubelskim, szczególnie dla drobniejszych producentów trzody. Przypomnijmy, że na Lubelszczyźnie pomór wystąpił w najbardziej „trzodowych” okolicach regionu, czyli w dawnym woj. bialsko-podlaskim. Byli ciekawi skali szkód łowieckich w Lubelskiem, szacowania szkód, ułożenia sobie współpracy z kołami łowieckimi. Gromko domagali się zwiększenia odstrzałów.
Zwracali uwagę, że na Podkarpaciu, oprócz Bieszczad, w całym regionie występują bardzo liczne zakrzaczenia i zadrzewienia – wymarzone wręcz siedliska dla dzikiej zwierzyny. Podkreślali też, że w miarę dobrze układa się im współpraca z kołami, gdzie myśliwymi są miejscowi, zwłaszcza rolnicy. Oni pilnują odstrzałów. Najgorzej jest w obwodach, gdzie fuzje są własnością przyjezdnych – z dalekich miast, tzw. elitka. Oni nie lubią wracać bez zdobyczy – maksymalnie zagęszczają populację, by za każdym razem wrócić do domu z dziczyzną.
Delegaci apelowali do redakcji "top agrar Polska", by temat szkód łowieckich oraz zwiększenie odstrzału zwierzyny łownej stale umieszczać na naszych łamach. as