Podlasie, gm. Sejny, od granicy z Litwą dzieli nas zaledwie 5 km. Teren nieco pagórkowaty, a na jednym z wywyższeń ogrodzona płotem chlewnia, silosy, maszyny rolnicze. Tutaj już nikt nie utrzymuje świń. Afrykański pomór świń skutecznie zniechęcił rolników do produkcji. Ale nie wszystkich.
U państwa Palewiczów w Półkotach byliśmy 5 lat temu w 2014 r. To były początki ASF w Polsce. Nasze spotkanie było dramatyczne. Nikt nie wiedział, jakie będą konsekwencje pomoru. Ich gospodarstwo znalazło się wówczas w strefie czerwonej. Rodzina, utrzymująca ok. 70 loch w cyklu zamkniętym nie wiedziała, czy uda się utrzymać produkcję świń. Wszystko stało pod znakiem zapytania. Wtedy produkcję prowadził ojciec – Zdzisław.
– Kiedy pojawiła się choroba, było mnóstwo nieporozumień na linii rolnik-powiatowy lekarz weterynarii. Nikt nie wiedział do końca, jak postępować. Byliśmy jak króliki doświadczalne – mówi Zdzisław. – Przez kilkadziesiąt dni byliśmy też w obszarze zapowietrzonym, ponieważ niedaleko wykryto przypadek ASF. Nastąpiła blokada przemieszczania świń. Rolnicy zostali pozostawieni sami sobie. Musieliśmy sobie poradzić – wspomi...