Prawdopodobieństwo wystąpienia choroby zasygnalizowali nam przedstawiciele Lubelskiej Izby Rolniczej, którzy utrzymują bardzo dobre kontakty z ukraińskim samorządem rolniczym i władzami obwodu lwowskiego. Również lekarze weterynarii ze wschodniej Polski skłaniają się do potwierdzenia tym faktom.
O dziwo, wirus ASF na Ukrainie niemal nie występuje u dzików. Te bowiem są bardzo mocno przetrzebione przez kłusowników. Siedliskiem choroby są drobne stada świń (2–4 sztuki) utrzymywane w niewielkich gospodarstwach, służące samozaopatrzeniu miejscowej ludności. Tzw. rąbanka z tych sztuk jest następnie sprzedawana na lokalnych targowiskach.
Podkreślmy, że na Ukrainie ASF nie jest uznawany za chorobę zwalczaną z urzędu, co komplikuje problem. Pierwszą i jedyną formalną barierą zapobiegającą rozprzestrzenianiu się choroby są surowe kontrolne naszych służb na granicy. Polscy celnicy i pogranicznicy walczą z wirusem, zabraniając wwożeniu do nas tamtejszej wieprzowiny w postaci prowiantu przewożonego do nas w podróżnym bagażu Ukraińców. Kanapki są konfiskowane i pozostawiane na przejściach granicznych. To największe potencjalne źródło rozprzestrzeniania się choroby.
W tej sprawie na początku kwietnia do Lwowa udaje się delegacja Lubelskiej Izby Rolniczej, której towarzyszyć będzie Wojewódzki Lekarz Weterynarii w Lublinie, Powiatowy Lekarz z Białej Podlaskiej, przedstawiciel Urzędu Wojewódzkiego w Lublinie. Zaplanowane jest spotkanie z przedstawicielami tamtejszej weterynarii, inspekcji weterynaryjnej oraz władzami obwodu lwowskiego. Jej celem jest nakłonienie sąsiadów zza Buga do wdrożenia bioasekuracji, a przede wszystkim maksymalne opóźnienie migracji wirusa na naszą stronę.
as