
W Polsce od początku roku stwierdzono już 608 przypadków ASF wśród dzików wobec 3347 rok wcześniej. – W 2018 r. mieliśmy więcej przypadków ASF niż przez 4 poprzednie lata i możemy powiedzieć, że bardzo jest prawdopodobnie, że w 2019 r. liczba przypadków ASF będzie większa niż było to w 2018 r. – twierdzi prof. Zygmunt Pejsak, który zwrócił też uwagę, że odstrzały dzików to charakterystyczna metoda walki z ASF także w innych krajach Europy Zachodniej (Belgia, Francja). A taki odstrzał jest konieczny nawet jeżeli wywołuje protesty ekologów.– Są pewne tematy, o których się nie dyskutuje ze społeczeństwem. Trzeba je załatwić i nie ma o czym dyskutować – dodał Z. Pejsak.
Ale z wirusem ASF jednocześnie należy nauczyć się żyć, gdyż jego eliminacja z lasów czy pól jest praktycznie niemożliwa. Światowa Organizacja Zdrowia Zwierząt – OIE uznała, że ponieważ nie da się zwalczyć afrykańskiego pomoru świń w populacji dzików to na całym świecie przyjęto zasadę, że kraj, w którym przez kolejne 12 miesięcy nie było ognisk ASF u świń jest wolny od ASF. Wirus będzie dalej obecny na polach i w lasach, dlatego trzeba robić wszystko, aby nie zawlec go do gospodarstw rolnych. A do tego niezbędne jest przestrzeganie zasad bioasekuracji.
– W większości stwierdzonych w Polsce ognisk ASF to ludzie byli wektorem przenoszenia ASF ze środowiska leśnego lub polnego do chlewni. Dzik jest źródłem, ale człowiek jest wektorem – dodał profesor Pejsak, który zwrócił uwagę, że ASF jest wirusem bardzo zjadliwym (zabija wszystkie świnie w stadzie), ale jest stosunkowo mało zaraźliwy. Trzeba się też postarać, aby zawlec go do stada. wk