StoryEditor

Dzik jest dziki, dzik ma ASF

Ponad rok temu przy wschodniej granicy pojawiły się dziki chore na afrykański pomór świń.
23.03.2015., 13:03h

Wbrew czarnym scenariuszom wirus nie wydostał się poza dwa przygraniczne 
powiaty. Jak to możliwe?

Gdy rok temu w strefie przygranicznej zdiagnozowano występowanie afrykańskiego pomoru świń u dzików, na całą branżę wieprzową padł blady strach. Światowi eksperci, a za nimi krajowe służby weterynaryjne i naukowcy bili na alarm, że wirus lada dzień rozpełznie się – najpierw po ścianie wschodniej, a w kolejnych miesiącach pokona steki kilometrów.
Czarne scenariusze mówiły, że choroba z łatwością zajmie połowę naszego kraju i należałoby wprowadzić strefy z ograniczeniami aż do Wisły. Prognozy te bazowały głównie na doświadczeniach hiszpańskich, południowoamerykańskich i rosyjskich. W tych krajach ASF rozprzestrzenił się szybko, jednak jak się okazuje – przede wszystkim za sprawą niefrasobliwości ludzi.

Dzik sprawcą: Tymczasem w Polsce głównym wektorem przenoszącym chorobę są dziki. Choć i te nie zachowują się tak, jak przewidywali wcześniej zagraniczni fachowcy. Przekonywali oni (a za nimi nasze ministerstwa rolnictwa i środowiska), że nie należy prowadzić odstrzału dzików w strefie zagrożonej, bo zwierzęta pod presją będą uciekać i przenosić chorobę na znaczne odległości. Ich zdaniem ASF sam miał „wybić” nadprogramowe dziki. Twierdzili, że 90% podlaskiej populacji padnie w ciągu roku od pierwszych przypadków pomoru.

Tymczasem przez ponad rok inspekcja weterynaryjna odnotowała w Polsce 42 przypadków ASF u 83 padłych i odstrzelonych dzików. Populacja tych zwierząt na Podlasiu ma się świetnie, a wirus krąży wśród zwierząt. I to właśnie dlatego producenci świń z tego rejonu od ponad 12 miesięcy domagają się aktywnego odstrzału, twierdząc zdroworozsądkowo, że im więcej dzików na danym terenie, tym większe prawdopodobieństwo, że choroba będzie się rozprzestrzeniać. Trwało, zanim władze otworzyły uszy na te apele. Dziś już ani główny lekarz weterynarii, ani minister rolnictwa, ani minister środowiska nie twierdzą, że zwiększony odstrzał nie jest potrzebny. Potwierdzili to podczas marcowej konferencji w PIWet w Puławach „Administracyjne uwarunkowania zwalczania ASF”. Wciąż jednak nie doszli do porozumienia, jak dokładnie ma być on przeprowadzony i ile konkretnie zwierząt należy odstrzelić.  pj

Więcej na temat ASF w Polsce piszemy w kwietniowym programie specjalnym "top świnie", dostępnym tylko z wydaniem "top agrar Polska".

Czytaj także w INFO+: Wieloletni program kategoryzacji

Paulina Janusz-Twardowska
Autor Artykułu:Paulina Janusz-Twardowska

redaktor „top agrar Polska”, zootechnik, specjalistka w zakresie hodowli trzody chlewnej.

Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
22. listopad 2024 03:30