Taka ekipa byłaby jak najbardziej zasadna, gdyby wywodziła się tego regionu, w którym miałaby polować. Stworzenie ekipy, która przeszłaby cały kraj, moim zdaniem się nie sprawdzi. Z tego względu, że nie będą znali specyfiki terenu i bytowania na nim dzików.
Czyli lepsza byłaby współpraca z lokalnymi myśliwymi?
Tak jest. Problem jest też, kiedy na danym obszarze polują koła łowieckie „z Warszawy”. Te ekipy też nie znają dobrze terenu i nie potrafią porozumieć się z rolnikami, jak to ma miejsce z lokalnymi myśliwymi.
Co się dzieje, jeżeli koło łowieckie nie wykona planu sanitarnego?
Wtedy zwracam się do nich o książkę wejść do łowiska. Mogę tym samym sprawdzić, kto i ile razy wychodził i czy było to w ramach odstrzału sanitarnego. Sprawdzam też, czy były to regularne wyjścia i dzięki temu wiem, czy myśliwi zrobili wszystko, żeby zredukować populację dzików. Sprawdzamy bioasekurację na łowisku. Na podstawie tych danych mogę napisać negatywną opinię i nałożyć karę pieniężną na koło....