Jak ocenia pan działania podejmowane w związku z ASF w Czechach i w Belgii?
B.K.: Czesi i Belgowie odnieśli sukces. W Belgii od sierpnia nie odnotowano ani jednego przypadku ASF. Jedni i drudzy ogrodzili teren, na którym występował ASF i odstrzelili wszystkie dziki, co u nas stało się niemożliwe na początku tego roku przez wielkie larum celebrytów i apele o ochronę dzików.
Larum było w styczniu br., a z problemem walczymy od 6 lat.
B.K.: W Belgii rząd podjął decyzję, że wykorzysta profesjonalne siły państwowe, a nie będzie prosił o pomoc stowarzyszeń hobbystów. W odstrzale dzików brali tam udział głównie leśnicy. W Czechach odstrzał prowadziło kilkunastu snajperów na terenie o promieniu ok. 80 km. Zdepopulowali dziki i do dzisiaj mają spokój.
Mamy strefę WAMTA. Czy intensywny odstrzał tam nie pomógłby w opóźnieniu czy zahamowaniu pochodu ASF w głąb kraju?
B.K.: Przy autostradach zamykamy przejścia dla dzików. To się nie podoba ekologom, którzy niszczą te zapory. Musimy zdawać sobie wszyscy sprawę również z możliwości innych scenariuszy, np. sabotażu, padlina może być przewożona, żeby zrobić na złość. Niestety, może się i taka sytuacja zdarzyć.
Jesteśmy w stanie zintensyfikować odstrzał dzików?
B.K.: Mamy progres w odstrzale. W tym sezonie łowieckim do dziś odstrzelonych zostało ponad 40 tys. dzików...
Cały wywiad przeczytasz w listopadowym wydaniu "top agrar Polska" w programie specjalnym „top świnie” od str. 4.