Jak informują nas producenci żywca wieprzowego ze Wschodu Polski mimo zapewnień ze strony nowego Ministra Rolnictwa o natychmiastowych działaniach mających pomóc opróżniać przepełnione chlewnie, nadal mają oni poważne problemy ze sprzedażą tuczników.
Nie pomogły zezwolenia ani wskazania do skupu świń.
– Skupują jedynie mniejsze ubojnie, które nie są w stanie szybko rozwiązać problemu. Duże koncerny, mimo wieloletniej współpracy odwróciły się od nas – skarżą się producenci. Do tego za nasze „zadżumione” świnie płacą o 40–50 groszy mniej niż w pozostałych regionach Polski. Za kilogram wagi żywej oferują 4,7–4,8 zł podczas rynkowej ceny 5–5,20 zł/kg.
Kolejną sprawą jest opieszałość urzędników wydających decyzje m.in. o warunkach jakie powinny spełniać chlewnie przyjmujące zwierzęta na kwarantannę. Jak informują rolnicy, na nie czeka się na Podlasiu ok. dwóch tygodni.
Producenci niecierpliwie czekają do piątku (28 marca) na decyzję wykonawczą Komisji Europejskiej zmniejszającej strefę zagrożoną. Wówczas najprawdopodobniej duża część z nich będzie mogła przyspieszyć sprzedaż tuczników już bez obostrzeń.
aku
StoryEditor
Niełatwo sprzedać tuczniki ze strefy
Miało być tak pięknie. Ubojnie miały skupować tuczniki ze wschodu Polski i problem nadwyżki miał być szybko rozwiązany. Tymczasem duże koncerny mięsne ani myślą kupować tuczniki ze strefy.