Jak udało nam się nieoficjalnie ustalić, próbka została przebadana w laboratorium w Poznaniu, które od niedawna zajmuje się analizami próbek pobranych od padłych dzików, by odciążyć laboratorium w Puławach. Wynik z tej próbki był wątpliwy, dlatego postanowiono o wysłaniu jej do Puław by tam go ostatecznie zweryfikować. Akredytowane laboratorium w Puławach z pewnością dokona weryfikacji wyników z Poznania i dopiero wtedy będziemy mieli jasną sytuacją.
Dlatego czekamy cierpliwie na wyniki z Puław i apelujemy do rolników, by nie panikować bez potrzeby. Sytuacja jest napięta i nerwowa, ponieważ wirus ASF jest u bram Wielkopolski, ale nadal mamy nadzieję, że uda się go zatrzymać, w czym powinien pomóc zarządzony tydzień temu przez Wojewodę Wielkopolskiego sanitarny odstrzał dzików na terenie powiatów: leszczyńskiego, wolsztyńskiego, grodziskiego i nowotomyskiego, które znalazły się w strefie żółtej ASF.
Warto pamiętać, że obecne, rekordowo wysokie ceny skupu żywca wieprzowego są niekorzystne dla pośredników, handlowców i zakładów mięsnych. Dlatego rozpowszechnianie niepotwierdzonych w 100% informacji o pojawieniu się pierwszego w Wielkopolsce przypadku wirusa ASF u dzika mogą mieć niekorzystny wpływ na ceny tuczników, które znajdą się automatycznie pod presją obniżek z uwagi na widmo nałożenia czerwonej strefy ASF.
Czekamy zatem na wyniki z Puław. Oby nie potwierdziły się te obawy i czarne scenariusze. O sytuacji będziemy informować na bieżąco.
Więcej informacji na temat wirusa ASF znajdziesz TUTAJ.
StoryEditor
Pierwszy przypadek ASF w Wielkopolsce? Niekoniecznie…
W mediach społecznościowych gruchnęła wieczorem wiadomość, że w próbce pobranej od dzika znalezionego w miejscowości Kębłowo pod Wolsztynem (Wielkopolska) wykryto obecność wirusa ASF. To elektryzująca informacja, dlatego postanowiliśmy ją sprawdzić.