– Takie oddziały będą miały szczególną motywację bo będą składały się ze szczególnych kategorii ludzi, funkcjonariuszy państwowych lub urzędników państwowych: leśników, policjantów, wojskowych. To musi być rozwiązanie bardzo funkcjonalne i dyspozycyjne – mówił w Sejmie wiceminister rolnictwa Szymon Giżyński.
Rząd zbadał już jakie są możliwości kadrowe stworzenia takich oddziałów. Okazało się, że są całkiem spore. Wśród leśników jest 7,5 tys. myśliwych, wśród policjantów 1400 myśliwych, a w wojsku jest ich ok. 1500 osób.
Resort rolnictwa przyznaje, że takie pomysły biorą się z braku dalszej możliwości naciskania na Polski Związek Łowiecki co do zwiększenia odstrzału dzików. Ale jednocześnie nie do końca wiadomo w jaki sposób rząd chce policjantów i wojskowych zmusić do dodatkowego odstrzału dzików.
Koniec wyznaczeń?
Wiceminister Giżyński powiedział również, że rząd zadaje sobie sprawę z potrzeby poprawy sytuacji w Inspekcji Weterynaryjnej, na barkach, której leży zwalczanie ASF. Jego zdaniem sytuacja w Inspekcji jest bardzo zła, ale uważa, że pieniądze są „w systemie” i należy je tylko znaleźć.– Całkowicie zgadzamy się z tym, że trzeba zrobić wszystko żeby podnieść morale i status lekarza weterynarii. Twierdzimy też, że te pieniądze są wewnątrz systemu. Paraliżuje te pozytywne przeobrażenia i petryfikuje pewną niemoc tzw. system wyznaczeń, który krytykujemy od dawna i chcemy zastąpić czymś bardziej racjonalnym i skuteczniejszym i dającym lekarzom weterynarii poczucie wielkiej wartości swojej pracy, odpowiednio uhonorowanej – przekonywał Szymon Giżyński.
Może to oznaczać, że resort rolnictwa zaproponuje likwidację lub zmiany w tzw. wyznaczeniach, czyli systemie, w którym powiatowy lekarz weterynarii wyznacza lekarza prywatnej praktyki do wykonywania w rzeźni badania mięsa w imieniu Inspekcji Weterynaryjnej. wk
Fot. pixabay