W zeszłym miesiącu przez media przetoczyły się informacje, że mimo początkowego oporu resortowi rolnictwa udało się w końcu znaleźć chętnych przedsiębiorców, którzy zgodzili się przetworzyć świnie ze stref ASF na konserwy.
Towar ten miał być potem odkupiony przez jednostki sektora finansów publicznych. W praktyce konserwy trafiłyby do wojska czy szpitali. Problem w tym, że towar ten miał być nieoznakowany i konsumenci nie wiedzieliby skąd pochodzi mięso. Pod adresem resortu rolnictwa pojawiły się zarzuty o ukrywanie tego faktu.
Ale zdaniem urzędników z ulicy Wspólnej te informacje są wyssane z palca.
– Uprzejmie informuję, że w bieżącym roku nie były prowadzone jakiekolwiek rozmowy dotyczące masowego przerabiania świń na konserwy. Nie były również na ten cel przeznaczone żadne środki – napisało ministerstwo rolnictwa.
Towar ten miał być potem odkupiony przez jednostki sektora finansów publicznych. W praktyce konserwy trafiłyby do wojska czy szpitali. Problem w tym, że towar ten miał być nieoznakowany i konsumenci nie wiedzieliby skąd pochodzi mięso. Pod adresem resortu rolnictwa pojawiły się zarzuty o ukrywanie tego faktu.
Ale zdaniem urzędników z ulicy Wspólnej te informacje są wyssane z palca.
– Uprzejmie informuję, że w bieżącym roku nie były prowadzone jakiekolwiek rozmowy dotyczące masowego przerabiania świń na konserwy. Nie były również na ten cel przeznaczone żadne środki – napisało ministerstwo rolnictwa.
Sprawa ma swój początek w zeszłym roku, kiedy ministerstwo rolnictwa wymyśliło, a Sejm szybko uchwalił ustawę, która miała doprowadzić do upłynnienia na rynku nadwyżek wieprzowiny z regionów występowania ASF.
Powód? Rolnicy skarżyli się, że nikt nie chce od nich kupować zdrowych świń. Resort rolnictwa postanowił z zagrożonych przez ASF regionów zdjąć nawet 600 tys. sztuk świń, które następnie miały zostać przerobione na konserwy i kupione przez instytucje państwowe.
Powód? Rolnicy skarżyli się, że nikt nie chce od nich kupować zdrowych świń. Resort rolnictwa postanowił z zagrożonych przez ASF regionów zdjąć nawet 600 tys. sztuk świń, które następnie miały zostać przerobione na konserwy i kupione przez instytucje państwowe.
– Ustawa zakłada, że od rolników zostaną skupione wszystkie zwierzęta, a rolnik otrzyma zapłatę w wysokości ceny średniej w regionie odpowiedniej dla klasy w przypadku masy poubojowej ciepłej lub średniej ceny dla wszystkich klas w masie żywej w zależności od tego, w którym systemie rolnik sprzeda swoje świnie. To mięso trafi do wyznaczonych przez powiatowych lekarzy weterynarii i zgłaszających się zakładów mięsnych. Te w specjalnych transportach przewiozą zwierzęta. I w oddzielnych liniach ubojowych te świnie ubiją i w odpowiednio wysokiej temperaturze przerobią je na konserwy – tłumaczył wówczas w Sejmie wiceminister rolnictwa Jacek Bogucki.
W ministerstwie rolnictwa toczyły się nawet na ten temat zaawansowane rozmowy z firmami mięsnymi. Niestety z pomysłu nic nie wyszło, ponieważ firmy mięsne obawiając się reakcji konsumentów wycofały się ze współpracy. Nie pomogły tłumaczenia, że mięso jest zdrowe i bezpieczne, bo przerobienie wieprzowiny na konserwy odbywa się w temperaturze aż 120 stopni Celsjusza. A jednocześnie do przerobu będą trafiały tylko zwierzęta zdrowe, bez wirusa ASF.
Jak widać po obecnych oświadczeniach resortu rolnictwa pomysł ostatecznie upadł.
Jak widać po obecnych oświadczeniach resortu rolnictwa pomysł ostatecznie upadł.
wk