Potwierdzamy nieoficjalne doniesienia o pojawieniu się pomoru w dużej chlewni. Jak poinformował w rozmowie z naszą redakcją Henryk Grabowski – wojewódzki lekarz weterynarii w Białymstoku – to prawda. ASF wybuchł w tuczarni mieszczącej nieco ponad 1000 zwierząt. Gospodarstwo, w którym badaniami laboratoryjnymi potwierdzono ASF znajduje się w gm. Goniądz w pow. monieckim.
– W gospodarstwie tym znajdują się świnie gotowe do sprzedaży, ważące ponad 100 kg – mówi Grabowski. – W przyszłym tygodniu miały być sprzedane do ubojni. Zwierzęta pochodzą z hodowli krajowej.
Sytuacja jest niepokojąca. Zdaniem Grabowskiego tuczarnia spełnia obowiązujące zasady bioasekuracji, tzn. jest ogrodzona siatką, posiada maty dezynfekcyjne w bramach i wejściach do budynków.
Należy jednak pamiętać, że z powiatu monieckiego, który jest zagłębiem świńskim, od miesiąca dochodzą niepokojące sygnały, świadczące o tym, że wirus zadomowił się w chlewniach. To już czwarte ognisko w ciągu 4 tygodni z tym że poprzednie były mniej liczne.
Zdaniem służb weterynaryjnych należy liczyć się z tym, że mogą pojawić się kolejne ogniska. Ponadto niemal nie ma tygodnia, aby weterynaria nie odnotowywała nowych przypadków ASF u dzików w tamtejszym terenie. Oznacza to, że presja wirusa z środowiska jest duża. aku
StoryEditor
Uwaga! Mamy pomór w dużej chlewni!
No i stało się. Afrykański pomór świń ASF wybuchł w podlaskiej tuczarni na ok. 1000 zwierząt. Trwa likwidacja ogniska.