To już dwa tygodnie, odkąd jedny zakład, który skupował świnie w strefie objętej ograniczeniami w związku z ASF, wstrzymał odbiór. Co gorsza, nie ma żadnych przesłanek, żeby miał go w najbliższym czasie wznowić. Sytuacja producentów świn jest tragiczna.
- Budynki nie są z gumy! Nie możemy trzymać tych świń w nieskończoność. Nie wiemy, czy robić badania, które są ważne tylko dwa tygodnie, bo nie wiemy, czy skup ruszy - mówią załamani rolnicy.
Zakład tłumaczy, że to odbiorcy wymusili wstrzymanie skupu. - Skupu dalej nie ma, bo klienci, którzy od nas kupują nie chcą mięsa z czerwonej strefy. Jest przeświadczenie, że to mięso od chorych świń, chociaż my wszyscy wiemy, że są to świnie przebadane i całkowicie zdrowe. W przypadku mięsa pochodzącego z innych rejonów nie ma żadnego problemu ze zbytem. Nie wiem, kiedy odbiór z czerwonej strefy zostanie wznowiony - mówił kierownik skupu.
Zarówno Wojewódzki Inspektorat Weterynarii, jak i Ministerstwo Rolnictwa, nie mogą nic zrobić. Nie mają instrumentów, które mogłyby zadziałać natychmiast. - Nikt nie nakaże prywatnym zakładom, żeby kupowały mięso. Te sklepy i hurtownie, które nie chcą odbierać surowca z czerwonej strefy, chcą chyba w ten sposób zniszczyć nas, zniszczyć całkiem hodowlę świń na Podlasiu. A przecież i tak została nas już tutaj tylko garstka - mówi Bożena Jelska Jaroś, prezes Podlaskiego Związku Hodowców Trzody Chlewnej.
Mimo sprzeciwu polskiego ministerstwa rolnictwa, Komisja Europejska zadecydowała o rozszerzeniu czerwonej strefy w związku z wystąpieniem pod koniec 2015 r. przypadku ASF u dzika w gminie Narew.
Jutro (2.03) do obszaru objętego ograniczeniami w związku z występowaniem ASF zostaną włączone trzy nowe gminy: Czyże, Hajnówka i pozostała część gminy Zabłudów. Na tym obszarze hodowlą trzody zajmuje się ok. 130 rolników, którzy hodują ok. 4,5 tyś. świń. Będą musieli dostosować się do przepisów obowiązujących w czerwonej strefie dotyczących badania świń przed sprzedażą i zakazu przemieszczania. kp
Fot. Piotrowska