StoryEditor

Afrykę zalewa pseudomleko z Europy

W UE produkowana jest mieszanka serwatki i olejów roślinnych – palmowego i rzepakowego, produkt sprzedawany jest w Zachodniej Afryce. Tamtejsi hodowcy bydła nie mają gdzie sprzedać swojego mleka, a ich dzieci piją to w szkołach, mimo że rodzime hodowle miały się całkiem nieźle, a do szkół było dostarczane świeże mleko prosto od gospodarzy. 
24.08.2020., 17:08h
Mieszanina udająca mleko – serwatka i olej palmowy/rzepakowy zastępuje mleko w sklepach Zachodniej Afryki. Tamtejsi rolnicy nie dają rady z konkurencją i ich hodowle ledwo się utrzymują. Tam gdzie było produkowane mleko, teraz sprzedaje się bydło na rzeź. Dzieci w szkole otrzymywały świeże mleko od lokalnych gospodarzy, teraz zastępuje je napój mlekopodobny… bo jest tańszy, na pewno nie zdrowszy 

Ten uboczny produkt przetwarzania mleka jest masowo dostarczany w postaci proszku przez wielkich europejskich producentów, a proceder ten wielu postrzega jako cyniczne wykorzystywanie przewagi gospodarczej, piszą z Ouagadougou w Burkina Faso Simon Marks i Emmet Livingstone z POLITICO – czytamy na portalu onet.pl.

POLITICO prowadziło śledztwo przez pół roku, dotyczące importu wzbogaconej serwatki w proszku. Dochodzenie wykazało ogromnie niszczący wpływ na tamtejszą gospodarkę i rodzimą hodowlę bydła. 

Niskie koszty i łatwa dostępność tego "produktu mlekopodobnego", powodują, że lokalni farmerzy nie są w stanie z nim konkurować, co pogłębia kryzys gospodarczy. By uniknąć kosztownego procesu utylizacji tysięcy ton serwatki, firmy mleczarskie postanowiły wytwarzać substancję mlekopodobną, dodając do niej olej palmowy albo rzepakowy. Europejczycy pomysłu nie kupili, ale Afryka okazała się idealnym rynkiem, za sprawą niższej siły nabywczej jej obywateli i szybko rosnącej populacji – pisze onet.pl.

W Burkina Faso wielu hodowców bydła wspomina odległe czasy sprzedaży mleka do mleczarni, gdyż obecnie nikt go nie odbiera. 

Próbowałem sprzedawać moje mleko, ale głównie była to strata czasu i kończyło się na wylewaniu go. To boli. Mleko, które wylewamy mogłyby pić cielęta albo nasze dzieci – mówi Bandé, przewodniczący Narodowego Związku Hodowców Burkina Faso. 

Oprócz tego, że produkt jest średnio zdrowy, do tego zawiera olej palmowy, który doprowadza do wylesiania i degradacji środowiska Malezji i Indonezji. W Europie dąży się do ograniczenia stosowania oleju palmowego, a wciska się go innym krajom? Absurd! Warunki hodowli w Afryce są znacznie gorsze niż w Europie, w porze deszczowej krowy dają 4 l mleka dziennie! Konkurencja jest bardzo nierówna i zabiera źródło jedynego dochodu niektórym rolnikom. Europejskie pseudomleko to tylko jeden z przykładów, bo od kiedy Afryka Zachodnia otworzyła się na Europę zalewa ją mnóstwo gorszej jakości produktów. Nie chodzi o to, że w Europie są gorsze produkty, ale to czego nie kupią Europejczycy wyjeżdża do Afryki i niekoniecznie jest to zdrowa żywność. 

Produkt mlekopodobny jest objęty bardzo niskim cłem, bo ma być przeznaczony dla ubogich i dzieci… w związku z czym zalewa tamtejszy rynek. Raczej wątpliwe jest, to że europejskie koncerny chciały pomóc tamtejszej biednej ludności, po raz kolejny pokazuje to, jaki biznes potrafi być bezwzględny i okrutny. 

 – To paradoks, że żyjemy w kraju farmerów, w którym nie można kupić świeżego mleka – powiedział Sommanogo Koutou, minister rolnictwa Burkina Faso. Decyzja miała ogromny wpływ na teraźniejszą sytuację branży mleczarskiej Afryki Zachodniej. Wiele gospodarstw jeśli jeszcze trzyma się na powierzchni, to niebawem padnie, a mleko w tamtym regionie nie będzie produkowane wcale. 

oprac. dkol na podst. onet.pl/politico.eu
Fot. politico.eu
Dorota Kolasińska
Autor Artykułu:Dorota Kolasińska Redaktor Prowadząca topagrar.pl
Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
23. listopad 2024 16:48