W Brukseli odbyło się posiedzenie grupy roboczej „Wołowina i cielęcina” Copa-Cogeca podczas, którego zaprezentowano sytuację rynkową w poszczególnych krajach członkowskich. Delegacje z całej Europy zwróciły uwagę na znaczny wzrost kosztów produkcji oraz problemy związane z suszą oraz spadającą konsumpcję i produkcję.
Nadzieja na wzrost eksportu
Polska delegacja podkreśliła, że na krajowym rynku wołowiny można zaobserwować stabilność cenową a ceny skupu są bliskie średniej europejskiej.
Taka stabilność cenowa może zapewnić możliwość eksportu do Turcji, która jest dobrym i perspektywicznym partnerem. Pozytywne jest także otwarcie rynku chińskiego i tajlandzkiego dla polskiej wołowiny. Wydaje się, że dla polskiego sektora wołowiny najważniejsze są takie działania prorozwojowe, które zapewnią obecny stan pogłowia bydła. Co przy zmniejszającej się produkcji bydła w krajach starej Unii Europejskiej daje szanse na zwiększanie dochodów – powiedział uczestnik posiedzenia Jacek Zarzecki z Polskiego Związku Hodowców i Producentów Bydła Mięsnego, wiceprzewodniczący grupy roboczej „Wołowina i cielęcina” Copa-Cogeca.
Zagrożenie zwiększonym importem
Unijni hodowcy wołowiny pochylili się także nad sprawa negocjowanych przez Komisję Europejską umów o wolnym handlu. Z zadowoleniem przyjęto fakt, że negocjacje nad umową z krajami Ameryki Południowej (Mercosur) nie posuwają się naprzód i nic nie wskazuje na to, żeby umowa była ratyfikowana. Trochę inaczej wygląda sytuacja w przypadku innych umów. Istnieje obawa ustępstw.
Każda umowa międzynarodowa, która daje preferencyjny dostęp do unijnego rynku powoduje problemy dla hodowców. W czasie COVID19 doszło do silnych zakłóceń na rynku HORECA, które prowadzą do wniosku, że wpływ 100-200 tys. ton importu elementów szlachetnych tzw. „loin cuts” będzie silne oddziaływał na rynek żywca wołowego. W tych rozmowach trzeba zsumować przyznane już wcześniej kontyngenty wolnocłowe i w tym kontekście oceniać to co leży na stole negocjacyjnym. Gdy zliczy się wszystkie przyznane kontyngenty bezcłowe i planowane to robi się to poważny problem. Nie można iść na ustępstwa, kosztem sektora wołowiny – powiedział Jerzy Wierzbicki Prezes Polskiego Zrzeszenia Producentów Bydła.
Hodowcy ponownie zwrócili się do Komisji Europejskiej z apelem o wprowadzenie w umowach o wolnym handlu efektywnych klauzul lustrzanych, które zagwarantują uczciwą konkurencję między producentami bydła mięsnego z UE i krajów trzecich.
– Niestety Komisja Europejska przyznaje, że takie rozwiązania są trudne do wyegzekwowania na poziomie umów międzynarodowych – podsumował J. Wierzbicki.
Dobrostanowe przepisy na horyzoncie
Ważnym tematem rozmów była mapa drogowa wdrażania zmian w przepisach dotyczących dobrostanu zwierząt oraz związane z tym raporty naukowe Europejskiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Żywności. Raport dotyczący dobrostanu bydła mięsnego ma być gotowy na początku 2024 r.
– Zwróciliśmy uwagę, że zmiany powyższych przepisów nie są oparte na racjonalnych przesłankach. Obecne przepisy, także te w zakresie transportu zwierząt, są wystarczające. Należy je tylko w odpowiedni sposób egzekwować. Komisja Europejska mówiąc o podwyższaniu minimalnych norm dobrostanu zwierząt nie wskazuje jednocześnie skąd mają być finansowane zmiany i jakie wsparcie przewiduje dla hodowców. Jednocześnie zachodzi prawdopodobieństwo, że przepisy związane z dobrostanem zwierząt nie zostaną przyjęte w tej kadencji Parlamentu Europejskiego i Komisji – dodał J. Zarzecki z PZHiPBM.
To co niepokoi hodowców bydła mięsnego to pomysły związane z zakazem dekornizacji i kastracji zwierząt oraz utrzymywania cielaków w indywidualnych kojach. Zdaniem organizacji rolniczych, skupionych w Copa-Cogeca, utrzymywanie cielęta w takich kojcach do 8 tygodnia życia to lepsza dbałość o dobrostan zwierząt. Z kolei dekornizacja i kastracja byków wpływa na bezpieczeństwo zarówno krów jak i hodowców.
wk
fot. archiwum PWR