StoryEditor

Brak rui po inseminacji to nie zawsze dobry znak

Spośród wczesnych metod kontroli ciąży u krów hodowcy często polegają na pojawieniu się (lub nie) kolejnej rui. Okazuje się jednak, że u 20% krów kolejna ruja może w ogóle nie nastąpić.
23.10.2017., 15:10h
O opłacalności produkcji decyduje mnóstwo składowych. Jedną z nich jest skuteczność inseminacji. O skutecznej inseminacji możemy powiedzieć nie tylko wtedy, kiedy pierwszy lub drugi zabieg jest udany. Sukcesem można nazwać sytuację, gdy po pierwszym nieudanym zabiegu hodowca szybko zorientuje się, że inseminacja nie była skuteczna i na czas wykona drugą. 
Im szybciej hodowca stwierdzi, że konieczne jest powtórzenie zabiegu, tym krótszy będzie odstęp międzyciążowy. Po czym można łatwo zorientować się, że krowa nie jest w ciąży? Chociażby po kolejnej rui. Niestety tutaj pojawia się problem.


Na fermach bydła mlecznego często korzysta się z różnych automatycznych systemów pomiaru aktywności związanej z rują. Wielu hodowców zauważa, że po pierwszej, nieskutecznej inseminacji krowa nie wykazuje objawów rujowych, chociaż okazuje się, że zapłodnienie nie nastąpiło. Naukowcy postanowili zbadać problem braku rui u inseminowanych nieskutecznie krów.

Kluczowy jest poziom progesteronu

Badacze z Uniwersytetu Wisconsin-Madison w USA przeprowadzili badania mające na celu ustalenie koncentracji progesteronu i wzrostu ciałka żółtego od 4 do 32 dnia po zabiegu inseminacji. W tym celu w stadzie 141 krów rasy holsztyńsko-fryzyjskiej wprowadzono podwójny ovsynch jako program synchronizacji rui. Cztery krowy, których nie udało się zsynchronizować zostały usunięte z grupy. 
Naukowcy pobierali krew od krów trzy razy w tygodniu w czasie od 4-32 dnia po pierwszej inseminacji, żeby sprawdzić poziom progesteronu. Poza pobraniem krwi badali jajniki i wielkość ciałka żółtego.


Spośród całego stada 57 krów w 32 dniu po inseminacji okazało się być skutecznie zapłodnionych. Tak jak oczekiwali badacze, koncentracja progesteronu we krwi i rozmiar ciałka żółtego zwiększyły się od 4-15 dnia po zabiegu i aż do 32 dnia pozostały na wysokim poziomie.


Dla pozostałych 80 krów pierwsza inseminacja była nieskuteczna. Tutaj podzielono krowy na grupy ze względu na dzień eksperymentu, w którym koncentracja progesteronu spadła do bardzo niskiego poziomu, powodując zmniejszenie ciałka żółtego.


U około połowy (55%) krów nie będących w ciąży stwierdzono taki spadek progesteronu i regres ciałka żółtego. Spośród pozostałych zwierząt 23,7% charakteryzowała przedłużona faza lutealna (czyli wzrostu ciałka żółtego, która powinna trwać do ok.16-17 dnia, jeśli nie nastąpiło zapłodnienie), a u 21,3% krów zmniejszenie ciałka żółtego w ogóle nie nastąpiło aż do 32 dnia po inseminacji.

Co oznaczają wyniki?

Wnioski wynikające z przeprowadzonego badania nie są optymistyczne. Jeśli 21,3% krów nie przeszło fazy regresji ciałka żółtego aż do 32 dnia badania, jedna piąta krów w stadzie nie wykaże objawów kolejnej rui nawet w przypadku użycia zaawansowanych metod monitorujących przebieg cyklu.


Co więcej, naukowcy wskazują, że markery ciążowe we krwi ponad połowy krów dowodzą, że doszło do zapłodnienia, ale krowy nie utrzymały ciąży. Dlatego też badacze radzą, by wprowadzić w gospodarstwie obowiązkowe badanie krów między 32 a 39 dniem po inseminacji zamiast zwykłej kontroli rui, która może w ogóle nie pojawić się mimo nieskutecznego unasienniania. 


al na podst. Dairy Herd
Aneta Lewandowska
Autor Artykułu:Aneta Lewandowska Redaktorka portalu topagrar.com, zootechnik, specjalistka w zakresie hodowli zwierząt
Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
22. listopad 2024 09:24