Dodatkowo zbliżający się nabór wniosków na dopłaty bezpośrednie napędza popyt na cielęta do odchowu, a spore obszary z ograniczeniami w przemieszczaniu bydła, z powodu występowania choroby niebieskiego języka, wprowadzają dodatkowy niepokój wśród producentów opasów.
Zabraknie cielęt na opas?
Stąd właśnie pojawiające się aktualnie większe zamówienia, szczególnie od hodowców z zachodniej Polski, którzy obawiają się, że niebawem już nie będą mogli uzupełnić swoich stad. Na szczęście na krajowym rynku na razie nie widać znaczącego wzrostu cen – nadal kilkutygodniowe byczki ras mlecznych to wydatek 1200–1500 zł/szt. netto. Od 200 do 500 zł więcej trzeba zapłacić za cielęta mieszańcowe. Około 2 tys. zł trzeba z kolei płacić za ważące ok. 100 kg cielęta ras mięsnych.
Ceny odsadków rekordowe
Zapotrzebowanie na bydło sprawia, że również pracownicy rzeźni zwracają uwagę na niższe dostawy cieląt i odsadków:
- Kosmiczne są ceny odsadków! Teraz za czystorasowe trzeba zapłacić około 18,5-19 zł/kg, to nawet 5,5-6 tys. zł! Jest bardzo duży problem z importem odsadków. Tam, skąd najczęściej przyjeżdżały jest zakaz eksportu do Polski m.in. Czechy, Holandia czy Rumunia, no i Niemcy. Teraz można sprowadzać bydło tylko z Litwy, Łotwy i Estonii. Strach się bać, co będzie jak i ten kierunek zostanie zamknięty - mówi pracownik zakładów ubojowych. Wiedzieliśmy, że problem będzie się tylko pogłębiał. Trwa to już ponad trzy miesiące i jest tylko gorzej. Na polskim rynku nie ma wystarczającej ilości odsadków i wie to każdy hodowca, są praktycznie na wagę złota.
- Najlepiej mieć swoje na opas, ale ilu jest takich rolników? Każdy kto ma odsadki to je trzyma do wagi ciężkiej - mówi jeszcze inny. No i niestety taka prawda, a telefony do firm zajmujących się sprzedażą odsadków urywają się. Niestety wielu hodowców zostaje odprawionych z kwitkiem, bo niestety odsadków cudownie nie przybędzie.