– Aktualne dwa złote w skupie, przy obecnych kosztach ma się nijak do 1,6 zł/l dziesięć lat temu… Przy dzisiejszych kosztach paszy, energii, paliw, a także nakładach pracy cena mleka powinna wynosić co najmniej 2,5 zł, choć pewnie byłoby to trudne do zaakceptowania dla przetwórców – mówił Wiktor Szmulewicz, szef Krajowej Rady Izb Rolniczych a zarazem producent mleka. Jak zwracał uwagę, choć wszyscy liczą na to, że sytuacja na rynku mleka będzie dobra, to rosnące koszty produkcji i związana z tym likwidacja wielu stad krów mlecznych nie napawa optymizmem.
Jak komentował Edward Bajko, prezes SM Spomlek, średnia zapłata za mleko skupowane w marcu br. w przypadku jego dostawców to ok. 2,15 zł netto i do tej pory w historii mleczarni tak wysokiej stawki jeszcze nie było. – Oczywiście hodowcy mogą żądać od swoich spółdzielni jeszcze wyższej ceny, ale nas stać dzisiaj na tak wysoką zapłatę tylko dlatego, że obecna sytuacja rynkowa bardzo pomaga takim mleczarniom jak my. Takim, które mają duży eksport. Niestety, zakłady które działają na rynku krajowym i oferują galanterię mleczarską nie są w stanie tyle zapłacić – zaznaczał Bajko.
Według niego, podobnie jak producenci, także przetwórcy bardzo by chcieli żeby cena za produkty była wprost zależna od kosztów produkcji. Niestety, tak się nie dzieje.
– Jak negocjuję z handlowcem z danej sieci handlowej, to nie interesują go koszty hodowców i moje. Chce kupić jak najtaniej. Jest więc bariera, której my przetwórcy przeskoczyć nie możemy. Każdy produkt jest wart tyle, ile ktoś chce za niego zapłacić i obawiam się, że zbliżamy się do bariery popytu, szczególnie na rynku wewnętrznym, tj. ceny osiągają już taki pułap, którego konsumenci nie będą akceptowali. Może nie zrezygnują całkowicie z nabiału, ale będą szukać tańszych zamienników lub ograniczać zakupy – mówił Bajko.
– Jak negocjuję z handlowcem z danej sieci handlowej, to nie interesują go koszty hodowców i moje. Chce kupić jak najtaniej. Jest więc bariera, której my przetwórcy przeskoczyć nie możemy. Każdy produkt jest wart tyle, ile ktoś chce za niego zapłacić i obawiam się, że zbliżamy się do bariery popytu, szczególnie na rynku wewnętrznym, tj. ceny osiągają już taki pułap, którego konsumenci nie będą akceptowali. Może nie zrezygnują całkowicie z nabiału, ale będą szukać tańszych zamienników lub ograniczać zakupy – mówił Bajko.
O możliwości zbytu gotowych towarów poważnie obawia się także Grzegorz Gańko, prezes OSM w Sierpcu. Jak zaznaczał, ceny skupu mleka w Sierpcu są na poziomie ok. 2 zł/l już od kilku miesięcy a w marcu prawdopodobnie jeszcze wzrosną. Niestety, bariera popytowa rodzi spore obawy o sprzedaż produktów wytworzonych z tak drogiego mleka. Dlatego pewną szansą może być jego zdaniem skrócenie łańcucha dostaw.
– Nasz ser w sklepie w sklepie w Lublinie kosztował 45 zł/kg, a więc ponad 2 razy więcej niż cena produktu wychodzącego z zakładu. Po prześledzeniu łańcucha dostaw okazało się , że po drodze były dwie hurtownie i tu moim zdaniem jest rezerwa pieniędzy do podzielania na producentów i przetwórców – mówił Gańsko.
Pytanie też jak dążyć do sprawiedliwego podziału marży. Pomimo bowiem wielu starań jak dotąd nie udało się stworzyć wspólnego frontu przeciwko sieciom handlowym, które opanowały rynek.
– Sprawiedliwości nie ma na świecie i pewnie nigdy nie będzie. Próby uzgadniania i przyjęcia wspólnego frontu wobec sieci handlowych były, ale zawsze ktoś się wyłamywał bo to po prostu było opłacalne – mówił Marcin Hydzik, prezes Związku Polskich Producentów Mleka.
– Nie przychodzi mi do głowy, żeby marża była gdziekolwiek uregulowana. Nie da się tego uregulować na 100% i żadne regulacje nie pomogą, bo to odpowiedzialność całego łańcucha dostaw – mówił Łukasz Wyrzykowski, dyrektor generalny IFCN. Dodawał, że zamiast tego trzeba wynaleźć konkretną strategię – jeśli nawet nie wdrażaną przez dane państwo, to spoczywające na barkach związków producentów czy przetwórców mleka.
– Współpracuje z wieloma firmami, które od wielu lat inwestują, w tym w kraje Ameryki Południowej. Wiedzą, że nie mogą liczyć na żadne regulacje. Inwestują w rolników i skracają łańcuch dostaw. Wiedzą, że produkcja w Europie będzie coraz mniej opłacalna. A zatem współpraca i edukacja a nie regulacje – kwitował Wyrzykowski.
Pełną relację z naszego Forum znajdziecie w najnowszym wydaniu dodatku specjalnego top bydło.
mj/Fot. Wieczorek