
Organizator, prof. dr hab. Tadeusz Stefaniak z Katedry Immunologii, Patofizjologii i Prewencji Weterynaryjnej Uniwersytetu Przyrodniczego zaprosił do dyskusji wiodących specjalistów z ośrodków naukowych w Polsce, Austrii i Irlandii. Ich zadaniem (wcale niełatwym) była próba oszacowania kosztów, które są następstwem chorób gruczołu mlekowego, racic, zaburzeń metabolicznych, zaburzeń w rozrodzie, stanów zapalnych narządu oddechowego i pokarmowego oraz coraz częstszych chorób infekcyjnych. Konferencji patronowała Polska Federacja Hodowców Bydła i Producentów Mleka.
Największym problemem w szacowaniu kosztów są te pośrednie, czyli straty, których na pierwszy rzut oka nie widać, a które nieraz znacznie bardziej obciążają portfel hodowcy niż koszy bezpośrednie poniesione na lekarza i leki. Stąd pomysł uczestników panelu dyskusyjnego, który odbył się na koniec pierwszego dnia obrad, by zupełnie inaczej ułożyć współpracę między lekarzem a hodowcą. Lekarz weterynarii miałby być nie tyle „strażą gaszącą pożar”, co raczej doradcą weterynaryjnym. Jego zadaniem byłaby ochrona zdrowia stada. Jak wynikało z przedstawionych doniesień, zysk, który hodowca ma ze zdrowego stada, z nawiązką pokryłby koszty takiej opieki. Zmian wymaga jednak mentalność hodowców, którzy w większości jednak są zwolennikami zasady, że „po co płacić, skoro stado nie jest (w danym momencie) chore”.
mw