Tym razem naukowcy, praktycy, lekarze weterynarii i hodowcy dyskutują we Wrocławiu o możliwościach wykorzystania potencjału produkcyjnego krów, w zależności od systemu odchowu cieląt czy jałówek. Dwudniowe spotkanie (7–8 grudnia br.) zgromadziło łącznie ok. 150 uczestników.
Uwaga na kondycję jałówek!
Jedną z najważniejszych konsekwencji błędów w odchowie jałówek jest ich nadmierne otłuszczenie. Pokutują tutaj również stare przyzwyczajenia. Ciągle zbyt dużej grupie hodowców podobają się jałówki okrągłe, a więc nadmiernie otłuszczone. Jak mówił prof. Kowalski, tylko nieliczni hodowcy ważą zwierzęta, tylko nieliczni mierzą ich wzrost, a naprawdę nieliczni zapisują kondycję jałówek. Natomiast bardzo wielu przekarmia jałówki kiszonką z kukurydzy. Całkiem pokaźna jest także grupa przekarmiająca jałówki niedojadami. Z kolei zbyt słaby wzrost nie pozwala na osiągnięcie w terminie dojrzałości płciowej i dojrzałości do rozrodu. Naszym celem powinien być taki wzrost, aby pierwszy zabieg inseminacji miał miejsce w 13–14 miesiącu życia, przy masie ciała 360-380 kg i kondycji około 2.9–3.0 pkt. BCS. W praktyce oznacza, że po prawej jej stronie powinno być widać jej 5 żeber.
Jak zaznaczał ekspert, ważna jest nie tylko masa ciała, ale także wysokość (wyrostowość) zwierzęcia. Gdy 12 miesięczna jałówka ma prawidłową masę ciała (np. 330 kg), ale jest niska (wysokość w kłębie 110 cm), to prawdopodobnie była niedożywiona białkowo w kilku poprzednich miesiącach życia. Gdy 12 miesięczna jałówka była dobrze wyrośnięta (120 cm), a ważyła 300 kg, to prawdopodobnie była niedożywiona energetycznie. Z kolei, gdy ważyła za dużo (np. 400 kg), a jej wysokość w kłębie była prawidłowa (120 cm), to prawdopodobnie była przekarmiana energetycznie.
– W dniu porodu pierwiastka powinna być znacznie chudsza od krowy i powinno być widać 3 żebra. Niestety, Większość odchowywanych jałówek odbiega jednak od opisanego standardu i stwarza wiele problemów po porodzie. Dotyczy to przede wszystkim zwierząt odchowywanych w mniejszych stadach – mówił prof. Kowalski.
Profesor Kowalski przedstawiał dwa różne podejścia do żywienia. Naukowcy w Danii uważają, że intensywne żywienie jałówek i związane z tym przyrosty masy ciała powyżej 700–750 g/dzień jest niekorzystne dla rozwoju gruczołu mlekowego i potencjalnej wydajności krowy. – Z kolei amerykańscy naukowcy uważają, że jałówki mogą przyrastać znacznie więcej tj. 800–850 g/dzień o ile ten przyrost będzie wynikaj niż z odkładania tłuszczu, lecz białka – podkreślał prof. Kowalski, zaznaczając żeby osiągnąć taki rezultat konieczne jest właściwe żywienie zwierząt, w tym z pominięciem kiszonki z kukurydzy, co się często praktykuje w Polsce.
Według prelegenta z Krakowa, nie ma się co obawiać przyrostów ok.1 kg/dzień w okresie przed osiągnięciem dojrzałości płciowej, ale konieczne jest zapewnienie wystarczającego poziomu dobrej jakości białka w dawce pokarmowej. (np. w postaci poekstrakcyjnej śruty sojowej czy rzepakowej). Co więcej, wzrost w tym okresie jest mniej kosztowny niż w okresie późniejszym.
Duże przyrosty u jałówek – czy to ma sens?
Jak podczas spotkania we Wrocławiu mówił dr Paweł Górka z UR w Krakowie, od dawna wiadomo, że jakie cielę taka krowa. Liczne badania naukowe dostarczają wiele dowodów na to, że pierwsze tygodnie życia jałówek, tj. okres żywienia paszami płynnymi, mają duży wpływ na ich przyszłą wydajność mleczną. Im cielęta lepiej są żywione i lepiej rosną tym więcej produkują mleka.
– Im więcej rośnie cielę przed odsadzeniem, tym wzrasta wydajność mleczna krów, ale zjawisko to było obserwowane, gdy zwierzę przyrastało więcej niż 500 g/dzień. Z drugiej strony nie było dodatkowego efektu w postaci wyższej wydajności w przypadku przyrostów powyżej 800 g/dzień. Wyniki analiza wskazują też, że lepsza wydajność u jałówek jest uzależnione generalnie od większego pobrania suchej masy (mleko + starter), a nie jedynie większych dawek samego mleka – mówił dr Górka.
Pytanie zatem czy większe nakłady na żywienie w okresie pierwszych tygodni życia cieląt mają uzasadnienie ekonomiczne? Jak podkreślał ekspert, duże przyrostów masy ciała w pierwszych tygodniach życia „zwracają się” tylko, jeśli jego końcowym efektem będzie przyspieszenie wieku krycia i wycielenia zwierząt, a w konsekwencji zmniejszenie kosztów związanych z utrzymaniem w gospodarstwie zwierząt. Wówczas zysk z tytułu wcześniejszego krycia jałówki (200 zł/miesiąc) przełożył się na dodatni bilans (+176 zł) odchowu cieląt dawkami preparatu mlekozastępczego (1000 d/dzień) w porównaniu do dawki 700 g/dzień.
Choroby narządu oddechowego
Dużym problemem w wielu stadach, szczególnie w przypadku gorszej aury jest kompleks chorób układu oddechowego (BRD), który przyczynia się do znaczących strat ekonomicznych w produkcji mleka i produkcji wołowiny. Jak podkreślał prof. Walter Baumgartner z Uniwersytetu Medycyny Weterynaryjnej w Wiedniu, w niektórych stadach odpowiada on za 75% upadków i w przypadku bydła opasowego z chorobami płuc, w stosunku do zdrowych rolnik musi się liczyć ze stratą ok. 187 euro/sztuce.
Jednym z przyczyn jest wieloczynnikowy charakter schorzenia i w związku z tym występowanie mało specyficzne objawy w pierwszym stadium choroby, które nie są widoczne pomimo obecności patogenów w układzie oddechowym. – Ogromne znaczenie mają czynniki stresowe takie jak m.in. złe warunki utrzymania cieląt, zła higiena, duże zagęszczenie, nieprawidłowy mikroklimat obory, zapylenia, czy transport zwierząt – podkreślał prof. Baumgartner.
Co sprawia, że płuca bydła jest tak bardzo podatne na chorobę? Otóż cechują się stosunkowo niewielkimi rozmiarami w stosunku do masy ciała. – Pojemność płuc u krowy oraz ich spoczynkowe zapotrzebowanie na tlen jest odpowiednio 3 krotnie i 2,5 krotnie mniejsza niż u konia o podobnej masie. Ponadto było musi wentylować 30% płuc podczas gdy ludzi i inne gatunki zwierząt tylko 10%. Tym samym ma mniejsze rezerwy podczas choroby – zaznaczał ekspert.
mj
Fot. Jajor
StoryEditor
Cielę to przyszła krowa
– Częstym powodem złego odchowywania jałówek jest jego niedocenianie dla przyszłej użytkowości, a przez to słabe nim zainteresowanie. Nie doceniamy ich, do nie przynoszą zysku z dnia na dzień, jak to jest w przypadku krów – mówił prof. Zygmunt M. Kowalski z UR w Krakowie, podczas kolejnej edycji konferencji we Wrocławiu.