Pierwsze kroki
Pierwsze próby OPU prowadzono ponad 30 lat temu w Holandii. Od tej pory popularność metody rośnie lawinowo – w 2000 roku wyprodukowano 30 tys. zarodków, w 2012 – dziesięciokrotnie więcej – 300 tys. W Polsce OPU dopiero raczkuje – do celów naukowych stosują ją ośrodki uniwersyteckie, na skalę komercyjną – działa jeden ośrodek, który już może pochwalić się sukcesami – w styczniu br. urodziła się pierwsza jałóweczka „z probówki”.
Klinika w prezencie
Urodzinowy prezent Bovisvet – weterynaryjne centrum in vitro w Kosieradach Wielkich zafundował sobie lekarz weterynarii Piotr Skup w prezencie na 30. urodziny. Było to ponad dwa lata temu. Myliłby się jednak ten, kto twierdzi, że to tylko kaprys młodego doktora. Do pracy w tej dziedzinie Piotr Skup przygotowywał się od czasu studiów, pracując po zajęciach jako inseminator – do późnej nocy i od wczesnego ranka) opłaciło się. Tysiące wykonanych zabiegów procentuje teraz – sama technika OPU jest pracą czysto manualną, wymagającą doskonałego wyczucia palpacyjnego układu rozrodczego samicy. Nieumiejętne pobranie oocytów z jajników będzie skutkowało niepowodzeniem całej procedury, mimo że kolejne etapy będą poprowadzone prawidłowo – wyjaśnia Piotr Skup.
Przyszłość
Zainteresowanie metodą jest coraz większe. Koszt pojedynczego zarodka (300–1500 zł) jest w zasięgu możliwości. To cena za dobrą genetykę i przyspieszenie postępu hodowlanego. Zarodek łatwiej sprzedać i przetransportować na duże odległości niż żywe zwierzę.
Jak działa pierwsza w Polsce klinika zapłodnienia in vitro u bydła i jakie ma plany na przyszłość dowiecie się z najnowszego numeru TB.
