StoryEditor

Ferma 2020: Czy krowy są największym zagrożeniem dla środowiska? – fakty i mity

Pod tym hasłem Martin Ziaja z PFHBiPM oraz dr Ryszard Kujawiak z Sano Agrar Institiut zorganizowali debatę podczas targów Ferma Bydła w Łodzi.
15.02.2020., 14:02h
Media co rusz raczą nas „odkrywczymi” stwierdzeniami, że przyczyną wszystkich nieszczęść – ocieplenia klimatu, powodzi czy pożarów jest hodowla zwierząt. Im silniejszy przekaz, tym bardziej społeczeństwo jest skłonne, by w te „rewelacje” uwierzyć. Dzisiejsza debata była próbą obalenia paru mitów związanych z produkcją zwierzęcą i zaproponowania strategii na przekonanie społeczeństwa, że produkcja zwierzęca wcale nie zagraża naszej egzystencji na ziemi.      

Niestety na zaproszenie Martina Ziaji nie odpowiedziała żadna z 20 organizacji z ekologią w nazwie, które rozprzestrzeniają nie do końca prawdziwe informacje. We wstępie do debaty dr Kujawiak rozprawił się z paroma bardzo powszechnymi mitami. Jednym z nich jest informacja, że im więcej ludzi na świecie, tym więcej zwierząt się hoduje. W rzeczywistości jest zupełnie na odwrót – postępująca maksymalizacja produkcji i postęp techniczny sprawiają, że do wyżywienia rosnącej populacji potrzebujemy coraz mniej zwierząt. Aby poprzeć swoje argumenty pseudoekolodzy posługują się wybranymi danymi – przykładowo krowy mają emitować więcej gazów cieplarnianych niż transport (18% vs 14%), jednak emisji transportu nie policzono w całości…
Dane naukowe podają, że rozkład emisji gazów przedstawia się następująco:
28% – transport
28% – energetyka
22% – przemysł
9 % zwierzęta.

Krowy nie zabijają klimatu
Argumentował dr Kujawiak powołując się na badania Franka M. Mitloehnera. Najwięcej białka zwierzęcego dostarcza drób, potem wieprzowina, a krowy z mlekiem i mięsem są dopiero na 3 miejscu. W ciągu ostatnich 50 lat liczba krów w USA spadła z 25 mln do 9 mln; w tym samym czasie produkcja mleka wzrosła o 60%. Paradoksalnie – wzrost produkcji przyczynia się do ochrony środowiska, bo tzw. ślad węglowy szklanki mleka jest o 2/3 mniejszy niż 70 lat temu. Ponadto uprawy służące produkcji mleka i mięsa wołowego (głównie kukurydza) absorbują dwutlenek węgla powstały przy produkcji mleka i mięsa). 1 ha kukurydzy absorbuje 40 ton CO2,a w Polsce uprawi się 1,2 mln kukurydzy x 40 co daje 48 mln ton absorbcji CO2.
– Oczywiście jest to dość duże uproszczenie – ripostował prof. Adam Cieślak z UP w Poznaniu podkreślając, że w biologii 2+2 to nie 4, ale między 3 a 5. Niemniej jednak część gzów emitowanych przez zwierzęta pochłaniają rośliny uprawiane dla nich na pasze.

Metan – no problem
Wszystkie przeżuwacze emitują razem 89 mln ton metanu, a 160 mln ton emitują tereny bagienne.
– Natura doskonale sobie z tym radzi, a wiemy, że pomysł osuszania naturalnych bagien to bardzo zła koncepcja. Gdybyśmy chcieli to zrobić, uwalniamy pokłady metanu, które aktualnie emitowane są wolno i sukcesywnie – ostrzegał dr Marcin Tobółka z UP w Poznaniu. Poza tym tereny bagienne są rezerwuarem wody, z której deficytem mamy coraz większy problem.

Recepta na zmniejszenie emisji
Dr Ryszard Kujawiak przytoczył pomysły na zmniejszenie ilości gazów cieplarnianych, które każdy może wdrożyć w swoim gospodarstwie bez większych kosztów:
-    najwyższej jakości pasze,
-    zbilansowana dawka
-    bez marnowania pasz
-    jak największa wydajność

A może zacznijmy od siebie?
Zanim w całości obarczymy zwierzęta winą za ocieplenia klimatu, powinniśmy krytycznie spojrzeć na swoje postępowanie. Rocznie marnujemy 1,3, mld ton jedzenia, to jest około 235 kg na osobę. Na wyprodukowanie żywności, która finalnie trafia na śmietnik zużywamy  250 bln litrów wody – 14 x więcej niż mieszczą w sobie wszystkie jeziora w Polsce. Liczby działają na wyobraźnie, tym bardziej, że jedzenia nie wyrzucamy, bo jest złej jakości, ale głównie dlatego, że nam się przeterminuje (29%), zrobimy zbyt duże zakupy (20%) czy zamówimy zbyt dużą porcję (15%).

Handel – konsument naszym panem
Czy rzeczywiście? Handel bez skrupułów wykorzystuje nieświadomość konsumenta, wręcz na niej żerując. Konsument nie wie jak produkuje się żywność, dostarcza się mu więc zmanipulowane informacje – przykładowo o cielętach odłączanych od matki zaraz po porodzie, nie dodając już, że odłączenie po miesiącu czy nawet dłuższym czasie byłoby dla zwierząt znacznie bardziej stresujące. Prof. Adam Cieślak podkreślał rolę rzetelnych kampanii oraz oznaczeń towaru. Kto wie, że dzisiejsza wysokowydajna krowa zostawia znacznie mniejszy ślad węglowy niż krowa o niskiej wydajności, utrzymywana ekologicznie na pastwisku? – pytał retorycznie.  Również Leszek Hądzlik, prezydent PFHBiPM widzi palącą potrzebę, by związki i branża mleczarska włączyły się w akcję edukacyjną. Pomysł poparł Maciej Pohl – hodowca z Wielkopolski, który w swoim gospodarstwie, przedszkolakom pokazuje jak wygląda produkcja żywności.
– Ludzie chyba zapomnieli, że żywność nie pochodzi z fabryki czy ze sklepu, ale z gospodarstwa – zauważył uczestnik debaty.
Potrzebę uświadamiania konsumenta i prostowania fałszywych informacji, zbyt łatwo przyjmowanych przez społeczeństwo za pewnik zauważył też przedstawiciel młodego pokolenia – Piotr Przybysz, student zootechniki i hodowca, który przysłuchiwał się debacie z sali.
 

Cielak=mleko
Dr dr Marcin Tobółka podkreślił, że konsument nie ma często podstawowej wiedzy.
– Ludzie oderwani od produkcji zwierzęcej nie wiedzą że krowa mleczna to nie gatunek produkujący mleko, ale żeby do tego doszło żeby musi zostać zacielona. I to jest problem, bo często za tą wiedzą idą nieprawidłowe skojarzenia – np., że byczki są zaraz po urodzeniu zabijane.
Uczestnik debaty wyjaśnił, że nie zawsze dieta wegańska jest wolna od emisji gazów cieplarnianych – jako przykład podał ryż, który jest podstawą diety w całej Azji, a którego intensywna produkcja pod wodą emituje więcej gazów niż produkcja mleka czy mięsa.
Optymalnie, gdybyśmy stosowali zrównoważoną dietę (dawka mięsa to do 0,5 kg na tydzień), opartą o produkty lokalne. Jednak rynek od dawna lokalny nie jest – rządzi nim ekonomia, czasem moda, a ostatnio coraz częściej fałszywy przekaz.

– Niestety wciąż lepiej sprzedaje się slogan, że „mleko zabija” niż „mleko to zdrowie”. Pozostaje wiec merytoryczna dyskusja i uświadamianie konsumentów jak w rzeczywistości wygląda polska hodowla – jedna z lepszych w Europie – jak zauważyli uczestnicy debaty.
Mira Wieczorek
Autor Artykułu:Mira Wieczorek
Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
22. listopad 2024 00:04