Jak podaje Reuters u wybrzeży Hiszpanii w porcie w Kartagenie zacumował statek, na którym przez ostatnie dwa miesiące podróżowało bydło po Morzu Śródziemnym. Pierwotnie żywiec miał trafić do Turcji, ale tamtejsze władze zablokowały import z obawy przed chorobą niebieskiego języka.
W czasie tej dwumiesięcznej tułaczki kilka krajów odmówiło przyjęcia statku do portu nawet w celu uzupełnienia paszy dla zwierząt, zmuszając krowy do przebywania przez kilka dób o samej wodzie.
Pojawiło się również pytanie, co dzieje się z odchodami oraz ściółką zwierząt po trwającym tyle miesięcy transporcie. Istnieją podejrzenia, że zwierzęta przebywają w tragicznych warunkach, a ich stan zdrowia pogarsza się z dnia na dzień. W sprawę zaangażowały się również hiszpańskie organizacje zajmujące się prawami zwierząt.
Jak informuje Reuters eksperci tamtejszego resortu rolnictwa policzyli, że na pokładzie znajdują się 864 żywe zwierzęta. Dwadzieścia dwie krowy z pełnej stawki padły. Według raportu szczątki innych, zostały pocięte i wyrzucone za burtę podczas podróży. W poufnym raporcie lekarzy weterynarii, który pojawił się w piątek dla agencji Reuters, stwierdzono, że zwierzęta ucierpiały z powodu długiej podróży, a eutanazja byłaby najlepszym rozwiązaniem dla ich zdrowia i dobrostanu, to samo zaleca ministerstwo rolnictwa.
oprac. dkol na podst. Reuters
fot. poglądowe
StoryEditor
Hiszpania: 850 szt. bydła do uboju na statku w Kartagenie
Statek Karim Allah zacumował w Kartagenie, po tym jak przez dwa miesiące pływał po Morzu Śródziemnym szukając kupca na bydło. Zwierzęta obecnie nie nadają się do sprzedaży i ministerstwo rolnictwa zaleca ich ubój.