Lokalne władze Katalonii, regionu położonego na wschodzie Hiszpanii, wydały dekret z mocą ustawy blokujący rozwój hodowli zwierząt. Przepisy, ustalone początkowo w lipcu 2019 roku na dwa lata, zostały teraz przedłużone o kolejne cztery.
Za dużo gnojowicy
Władze Katalonii już od dwóch lat blokują powstawanie nowych gospodarstw oraz rozwój działających ferm. Słabe wyniki kampanii i nieefektywność wprowadzonych przepisów skłoniła Katalończyków do przedłużenia działań o cztery kolejne lata. Skąd takie surowe podejście? Problemem regionu okazuje się być gnojowica – a szczególnie spore zanieczyszczenie nią wody.
Sektor hodowlany kiepsko radzi sobie z nadwyżkami gnojowicy, której pozostałości, a szczególnie azotany, zanieczyszczają lokalne wody. Dialog pomiędzy władzami a rolnikami ma prowadzić do odwrócenia obecnej sytuacji na terenie 68 gmin. Departament Działań na rzecz Klimatu, Żywności i Obszarów Wiejskich dąży więc do ograniczenia produkcji nawozów naturalnych.
Nie tylko zakazy
Hiszpanie nie tylko wprowadzają ograniczenia – zalecone są przede wszystkim takie działania, jak instalowanie w gospodarstwach systemów oczyszczania ścieków, wydajniejsza gospodarka nawozowa, rozsądne wykorzystanie gnojowicy na polach – bez zwiększania liczby zwierząt.
Chociaż ten typowo turystyczny region kojarzy się bardziej z uprawami pszenicy, oliwek i winogron, na terenie Katalonii znajduje się ogromna ilość hodowli zwierząt. Dlatego rolnicy są przygotowani na wprowadzanie modernizacji w kierunku zrównoważonego rolnictwa. Aż 105 ferm posiada własne systemy oczyszczania i uzdatniania gnojowicy, co odpowiada zagospodarowaniu 34% nadwyżek nawozu. Około połowę nadwyżek przetwarzają firmy wyspecjalizowane w tego typu usługach. Pozostaje zatem 16% nadwyżki gnojowicy, a w tym azotu, której trzeba się pozbyć, chociażby poprzez eksport.
Według magazynu Carnica na terenie Katalonii hodowanych jest 700 tysięcy sztuk bydła, 8 milionów świń i 38 milionów sztuk drobiu. Co roku zwierzęta te wytwarzają około 17 milionów ton gnojowicy i 4,4 miliony ton obornika, w tym kurzego.
fot. pixabay
