Spokojni są ci, którzy w ostatnich dwóch latach zgromadzili zapasy. Losy kukurydzy nie są jeszcze przesądzone – w połowie czerwca tam, gdzie rolnicy posiali ją odpowiednio wcześnie wysokość roślin sięga 2 m, ale są miejsca w Polsce, gdzie rośliny już mają zwinięte liście. Więcej problemów stwarzają obecnie użytki zielone. Pierwszy pokos był udany, o ile był zrobiony odpowiednio wcześnie.
Rolnicy, którzy kosili pierwszy raz na początku maja, dziś (połowa czerwca) są już po drugim pokosie, który dał plon porównywalny z pierwszym. Ci, którzy kosili później, drugiego pokosu nie będą mieć, a i wartość pierwszego pozostawia wiele do życzenia – białka jest tam niewiele, za to włókna w nadmiarze. Nie bez znaczenia była też wysokość koszenia – niskie przycięcie, na wysokość 3–4 cm, znacznie opóźniło odrost i wzmogło parowanie wody z gleby. Tu znowu wygrali ci, którzy skosili na wysokość 7–8 cm.
Na pogodę wpływu nie mamy, ale o uzupełnieniu bazy pasz objętościowych możemy pomyśleć. Już teraz w przededniu żniw można zrobić GPS ze zbóż zebranych w fazie mleczno-woskowej. Po żniwach – ratunkiem mogą być poplony z traw i motylkowych. Dobrym rozwiązaniem jest też kupno kukurydzy z pola i samodzielne jej zakiszenie. Wiele gospodarstw ma spore zapasy kiszonek i tegoroczne zbiory planuje sprzedać.