Zaczynali w 2001 roku, praktycznie od zera. W Czechach po likwidacji PGR-ów w latach 90. ziemia leżała odłogiem. Młode małżeństwo postanowiło więc wydzierżawić zaniedbane hektary w Vernérovicach (około 5 km od naszej pd granicy) i założyć hodowlę bydła mięsnego. Po 5 latach wykupili ziemię na własność po bardzo atrakcyjnej cenie – około 12 tys. koron (ok. 2 tys. zł) za hektar. Dodatkowo udało im się uzyskać korzystny kredyt na zakup ziemi – na 5%, z czego 4% spłacało państwo, a tylko 1% rolnicy. W ten sposób zostali właścicielami 300 ha własnych, a jeszcze 60 ha mają w dzierżawie. Dziś wartość ziemi w okolicy wzrosła do 140–200 tys. koron (22–31 tys. zł).
W 2012 roku budynki gospodarcze po kapitalnym remoncie, którego koszt wyniósł 4,5 mln koron (około 700 tys. zł), dostosowano do uboju bydła oraz rozbioru mięsa. Za tę kwotę przebudowano i wyposażono pomieszczenie, w którym przeprowadza się ubój, rozbieralnię mięsa, dojrzewalnię i pomieszczenia socjalne. Budynek musiał spełnić wszelkie wymagania władz weterynaryjnych, straży pożarnej oraz BHP. Dla małych rzeźni są one takie same, jak dla dużych zakładów, jednak jak podkreśla gospodyni, wykonanie wszystkiego zgodnie z wymogami zaowocowało brakiem problemów z funkcjonowaniem ubojni obecnie.
Rzeźnia powstała, by zwiększyć opłacalność hodowli. Przykładowo za byczka ważącego 650 kg można otrzymać 31 tys. koron, czyli 1 kg żywca wołowego wart jest 49 koron (odpowiednio 4800 zł i 7,6 zł). Ten sam byczek ubity i sprzedany w gospodarstwie daje przychód 45 tys. koron (7 tys. zł), czyli około 2200 zł więcej. mwie
Więcej o czeskiej farmie przeczytacie w najnowszym, sierpniowym wydaniu programu specjalnego "top bydło", dostępnego tylko z "top agrar Polska".