Już w sierpniu br. wielu rolników kosiło kukurydzę, aby uratować to, co zostało przed zupełnym wyschnięciem. Wiele plantacji wysianych wiosną z zamysłem zbioru na ziarno ostatecznie trafiło do silosów i pryzm. Pod względem zebranej masy zielonki z kukurydzy jest mniej o 30–60%, a uzyskana kiszonka będzie miała niewielką wartość pokarmową. – Kolb jest niewiele, są małe i ziarno słabo wykształcone, zatem energii będzie niewiele – mówi Zdzisław Kożuchowski z Kożuchowa, pow. sokołowski, woj. mazowieckie. Opinię tę potwierdzają rolnicy z innych regionów, w tym m.in. z Podlasia.
Słaba jakość kiszonek z kukurydzy wynika nie tylko z niewielkiej ilości ziarna. – Problemem jest zakiszanie nadmiernie wysuszonej sieczki kukurydzy. Suchą sieczkę trudno się ugniata, sprężynuje, co uniemożliwia wyparcie powietrza. To nie wróży nic dobrego – mówi Adam Jankowski z Zabłocia, pow. siedlecki, woj. mazowieckie. – W takiej sytuacji sieczkę z kukurydzy zebraną z miejsc, w których rośliny są najbardziej wyschnięte układam na dno silosu, a na wierzch wysypuję zielonkę bardziej wilgotną. Oprócz tego stosuję konserwanty, zwłaszcza na obrzeżach pryzm i przy ścianach silosu – dzieli się swym doświadczeniem rolnik. Dr. hab. Rafał Bodarski z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu zaleca konserwację wysuszonej sieczki z kukurydzy z dodatkami hamującymi rozwój pleśni, np. z kwasem propionowym lub benzoesowym. les