
Jak podkreśla Bartłomiej Benisz, przyczynami ewentualnych poślizgów mogą być trudności transportowe. Na rynku jest dużo mniej firm, a dodatkowo aktualne stawki na tego rodzaju usługi zostały podniesione. Mimo wszystko jednak firma cały czas pracuje i zaplanowane z ok. 3 tygodniowym wyprzedzeniem prace montażowe są realizowane, choć – jak podkreśla Benisz – z czterech ekip montażowych jedna się wykruszyła właśnie ze względu na obawy związane z epidemią koronawirusa. Pracownicy postanowili pozostać w domach.
– Nie narzucamy naszym inwestorom, żeby przyjmowali montażystów ale wielu rolnikom zależy, żeby mimo wszystko realizować budowę hal czy montować wygrodzenia, tak by można było jak najszybciej z nich korzystać – mówi Bartłomiej Benisz.
mj