Według specjalisty, działania interwencyjne tylko w niewielkim stopniu mogą złagodzić niekorzystne skutki pogorszenia koniunktury na rynku mleka, której wyrazem jest głęboki spadek cen skupu od 2015 roku. – Aktualnie to rolnicy płacą najwyższą cenę kryzysu, bo spadek cen skupu mleka był znacznie wyższy niż cen detalicznych produktów mleczarskich. Bieżąca rentowność mleczarni w Polsce nie jest może oszałamiająca, ale przy niskich cenach płaconych za mleko, przemysł generuje całkiem niezłe zyski – zwracał uwagę dr Szajner.
Hodowcy płacą największą cenę nawet pomimo pozytywnych zmian, które dotyczą skali produkowanego przez nich mleka. Jak wyliczał prelegent z IERiGŻ, w Polsce cały czas następuje wzrost średniej wielkości stad. W 2002 r. od 1 do 9 krów utrzymywano w 93,5%, zaś od 10 do 29 krów w 6% gospodarstw. W 2014 r. ich udział odpowiednio zmniejszył się do 74% i zwiększył do 20%. – Cały czas mamy tu jeszcze ogromne rezerwy – podkreślał dr Szajner.
Organizatorem seminarium była Federacja Związków Pracodawców-Dzierżawców i Właścicieli Rolnych. Spotkanie sfinansowano z Funduszu Promocji Mleka.
mj
Fot. Sierszeńska
StoryEditor
Mamy jeszcze spore rezerwy
– W rolnictwie potrzebna jest dalsza poprawa efektywności – redukcja kosztów oraz zwiększenie skali produkcji – mówił dr Piotr Szajner z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej podczas seminarium: „Nowoczesna obora – z nami wiesz co pijesz”.