
Rodzina dysponuje łącznie 360 ha ziemi, w tym 140 w dzierżawie i jak zapowiada Tomasz Duszak, to prawdopodobnie nie koniec. Jak podkreśla w rozmowie z „top agrar Polska”, zakup kolejnych gruntów wydaje się koniecznością dla zapewnienia odpowiedniej bazy paszowej dla planowanego stada ponad 500 krów dojnych. Póki co na fermie jest utrzymywanych 250 szt. o przeciętnej wydajności 9,5 tys. kg mleka/rok. Są póki co dojone na niewielkiej hali udojowej 2 x 4 autotandem.
– Pomysł na nową oborę narodził się w 2016 roku, a pracę rozpoczęto 1 sierpnia 2018 roku. Obiekt powstał w 10 miesięcy. Wcześniej wielokrotnie odwiedzaliśmy wiele innych gospodarstw, spotykali się z ekspertami z różnych firm i dyskutowali o konkretnych systemach utrzymania zwierząt. Ostatecznie zdecydowaliśmy się na czterorzędową oborę ze zgarniaczami i centralnym stołem paszowym o szerokości 5 m. Cały obiekt posiada stalową konstrukcję z dwoma rzędami słupów podporowych rozmieszczonych do 6 metrów, a jego wymiary to 132 długości i 36 m szerokości – mówią Agnieszka i Tomasz Duszak.
Ze względu na system premiowania wysokiej jakości mleka (firma Hochland), hodowcy postanowili zainwestować w niemalże wszystkie najnowsze osiągnięcia związane z techniką doju. Pierwszy ważny element to aparaty udojowe z kolektorami mlecznymi IQ z czterema osobnymi komorami, które umożliwiają dój każdej ćwiartki indywidualnie.
– Mleko z każdej ćwiartki trafia do oddzielnego pojemnika, po to by nie przenosić krzyżowo potencjalnych patogenów z jednego strzyka na drugi. Kolejny etap to automatyczny dipping, który pozwala zabezpieczyć strzyk po doju, tak by ograniczyć niebezpieczeństwo zakażenia ze środowiska oraz automatyczna dezynfekcja aparatu udojowego po każdym doju – zaznacza Wojciech Tynkiewicz z firmy GEA.
Jednym z ważnych elementów wyposażenia karuzelowej hali na 40 stanowisk, są także ramiona pozycjonujące (PosiForm). Za ich pomocą aparat udojowy jest podnoszony i ustawiany w taki sposób by znajdował się możliwie blisko strzyków. Z kolei po doju jest obniżany.– To ważne w momencie, kiedy krowy wycofują się po oddaniu mleka. Wiszący tuż obok nich aparat mógłby utrudnić wyjście, a przy tym zostać przez nie nieopatrznie uszkodzony. Trafia pod spód, gdzie jest przemywany kwasem octowym i wodą oraz suszony sprężonym powietrzem i wodą. Nie ma opcji, by jakiś patogen został przeniesiony z krowy na krowę i ze strzyka na strzyk – podkreśla Tynkiewicz.
mj
Fot. Jajor