– Z półek sklepowych zniknęło w ciągu dwóch dni dosłownie wszystko, ale cały czas uspokajamy konsumentów, że produktów mleczarskich nie zabraknie, ponieważ firmy przetwórcze na bieżąco realizują zamówienia. Ale kupujmy z głową, nie ma sensu zapychać lodówek zapasami na kilka tygodni, bo to z czym możemy mieć problem, to gigantyczne marnowanie żywności – mówi Agnieszka Maliszewska, Dyrektor Polskiej Izby Mleka.
Edward Bajko, prezes SM Spomlek mówi, że faktycznie w mleczarni wzrosło zapotrzebowanie na sery ze strony sieci handlowych i sklepów. Jednak jego zdaniem takie gromadzenie żywności jest irracjonalne. Robienie zapasów miałoby sens, gdyby ludzie zrobili zakupy na miesiąc czy dwa i w tym czasie w ogóle nie wychodzili z domów. A teraz raczej chodzi o to, że konsumenci obawiają się, iż zostaną zamknięte sklepy albo że zabraknie towaru.
– My pracujemy normalnie, produkujemy tyle co zawsze, realizujemy zamówienia – podkreśla Edward Bajko. – Więcej sera nie możemy wyprodukować ze względu na określoną ilość surowca i możliwości produkcyjne. Nie mamy zapasów, które moglibyśmy uruchomić, produkujemy na bieżąco, utrzymujemy tylko tzw. zapas logistyczny. Jego zdaniem na razie ciągłość dostaw nie jest zagrożona. A jeśli okaże się, że zamówienia przekroczą możliwości produkcyjne, trzeba będzie ograniczyć wielkość dostaw. Do takiej sytuacji doszło już w OSM Piątnica.
– Mimo, że produkcja idzie pełną parą, nie jesteśmy w stanie zrealizować wszystkich zamówień – mówi Zbigniew Kalinowski, prezes OSM Piątnica. Tłumaczy, że wzrost zapotrzebowania na produkty mleczne z Piątnicy jest bardzo duży. Dotyczy to wszystkich wyrobów piątnickiej spółdzielni, nawet tych z kilkutygodniowym okresem ważności.
– Teraz zamówienia ze strony sieci handlowych są bardzo duże – dodaje Iwona Grzybowska, prezes OSM Łowicz. – Najbardziej wzrosło zapotrzebowanie na mleko, śmietanki, śmietany, sery i twarogi. Produkcja odbywa się na bieżąco, gorzej jest z wywiezieniem towaru. Tłumaczy, że samochody dowożące towar muszą czekać na rozładunek.
Jak zauważa, obecna sytuacja nie jest komfortowa dla firm z branży mleczarskiej. Teraz zapotrzebowanie jest ogromne, ale mleczarnie nie mogą zwiększyć produkcji, bo mają określone moce przerobowe. Później natomiast należy spodziewać się zastoju, bo ludzie w końcu zaczną konsumować zapasy, a surowiec dostarczony do zakładu trzeba będzie przerobić.
Źródło: Polska Izba Mleka
StoryEditor
Mleczarnie pracują na pełnych obrotach
Koronawirus w Polsce spowodował zwiększony popyt na produkty mleczarskie. Firmy mleczarskie zrzeszone w Polskiej Izbie Mleka obserwują zwiększone zapotrzebowanie ze strony handlowców.