W 2014 r. statystyczny Polak zjadł 1,6 kg wołowiny – informuje GUS. Choć w porównaniu z poprzednim rokiem konsumpcja tego mięsa wzrosła o 100 g, to nadal pozostaje daleko w tyle za wieprzowiną i drobiem (odpowiednio 39,1 i 28,2 kg/mieszkańca rocznie). Tego stanu nie poprawia oferowany w naszych sklepach bezimienny produkt bez marki. W efekcie słabego krajowego popytu, dobrej jakości polska wołowina kulinarna w 90% opuszcza nasz kraj i trafia na zagraniczne rynki zbytu. Niestety, w obliczu ogromnej konkurencji nasze przedsiębiorstwa póki co są w stanie przebić się głównie dzięki niskim cenom. To wszystko odbijają się negatywnie na finalnej zapłacie, jaką uzyskują producenci w skupie.
W najnowszym wydaniu „top bydło” piszemy o tym, jak dzięki zaangażowaniu hodowcy rasy Hereford z Warmii udaje się uzyskać dobre ceny za wołowinę dzięki sprzedaży bezpośrednio do sklepów i restauracji. Chcesz poznać jego receptę na sukces? Przeczytaj artykuł w listopadowym wydaniu „top bydło” na str. 36. Nie masz jeszcze prenumeraty? Możesz ją zamówić teraz korzystając z tego Formularza.
mj
Fot. Jajor
StoryEditor
Nastawmy się na konsumentów
– Nawet pięciokrotne zwiększenie pogłowia rasy hereford nie zaspokoi potrzeb rynku – mówi Mariusz Białek,
hodowca bydła z Warmii, który sprzedaje mięso wprost do restauracji.