StoryEditor

Nielegalna rzeźnia w Pradze?

Czeska branża wołowa, jak się okazuje nie jest tak krystalicznie czysta jak zakładano. Czesi też mają swoją aferę… 
01.03.2019., 14:03h
Z informacji podanych przez Państwową Administrację Weterynaryjną Czech wynika, że Inspektorzy Państwowej Administracji Weterynaryjnej (JSB), we współpracy z policją Republiki Czeskiej i administracją celną Republiki Czeskiej, wykryli nielegalny zakład uboju bydła i rozbioru mięsa w Bohdalice w Pradze. Na miejscu znaleziono prawie 1200 kg wołowiny bez dokumentacji pochodzenia i bez oznakowania. Prowadzącemu zakład za naruszenie bezpieczeństwa żywości grozi kara grzywny do 50 mln CZK.

– Sytuacja w Czechach jest potwierdzeniem tego, że problemy związane z nielegalnym ubojem zwierząt nie dotykają tylko nas. Może to trochę ostudzi emocje u naszych sąsiadów, którzy próbują dyskredytować jakość i bezpieczeństwo naszej wołowiny. Dzisiaj pytanie brzmi czy KE podejmie podobne kroki w przypadku Czech jak podjęła w naszym i zleci kontrole systemu nadzoru nad zagwarantowaniem bezpieczeństwa żywności – komentuje sprawę Jacek Zarzecki, prezes PZHiPBM. 

– Jeśli sięgniemy pamięcią o parę lat wstecz, bez trudu przypomnimy sobie sytuację, w której Czechy, do spółki ze Słowacją, nakręcały spiralę kłamstw względem polskich producentów jaj. Wówczas argumentowano, że polskie jaja są skażone, polskie kury utrzymywane w fatalnych warunkach, a polscy dostawcy nierzetelni. W ostatnich tygodniach, ten sam schemat zastosowano wobec sektora produkcji wołowiny z wszystkimi jego trybami, czyli  producentami, ubojniami, dystrybucją, transportem i służbami weterynaryjnymi. Dziś okazuje się, że ataki strony czeskiej obróciły się przeciwko nim samym. Trzeba być krystalicznie czystym, aby prawić komuś takie reprymendy, do jakich zdolni byli Czesi. Tymczasem okazuje się, że w tym kraju, w samym jego sercu, bo przecież w stolicy, inspektorzy weterynarii, policjanci i celnicy odkryli nielegalną rzeźnię – mówił Jacek Podgórski, dyrektor Instytutu Gospodarki Rolnej. Zapytany z kolei co strona Polska powinna z tym faktem zrobić, odpowiedź jest według niego prosta – „oko za oko, ząb za ząb”. 

– Dokładnie to samo, co zrobiła strona czeska. Nagłośnić problem i sprawić, aby tym razem Czesi odczuli skutki „oko za oko, ząb za ząb” czarnego PR. To nie jest działanie przyjazne, ale takie warunki sporu narzucili nam nasi południowi sąsiedzi. Zresztą wczoraj na profilu w serwisie tweeter należącym do polskiego ministra rolnictwa dało się zauważyć początki takiej kampanii. To dobrze, bo pokazujemy, że nie jesteśmy chłopcami do bicia. Takich sytuacji było już zbyt wiele – podkreślił Podgórski. 

Według dyrektora IGR polskie rolnictwo jest atakowane bezpodstawnie i traktowane nie równo w stosunku do innych państw członkowskich. Jacek Podgórski uważa, że w tej sytuacji Polska strona powinna grać twardo i pokazać, że też potrafimy atakować. 

– Należy także stworzyć prawo, które skutecznie będzie chronić polskich rolników przed podobnymi sytuacjami. Oczywiście nie znaczy to, że mamy dbać wyłącznie o PR – bezwzględnie należy dofinansować inspekcję weterynaryjną i oczyścić polską produkcję rolną z wszelkich patologii. To promil tej działalności, ale jedna czarna owca potrafi zepsuć wizerunek całej branży. Dobitnie pokazał to przykład ubojni spod Ostrowi Mazowieckiej – pokreślił Podgórski. Według niego część polityków nie widzi problemu i idzie w zupełnie odwrotnym kierunku. 

– Pan Bóg nierychliwy, ale sprawiedliwy – skwitował dyrektor Instytutu Gospodarki Rolnej. 

oprac. dkol na podst. informacji prasowej Instytutu Gospodarki Rolnej/ svscr.cz
Dorota Kolasińska
Autor Artykułu:Dorota Kolasińska Redaktor Prowadząca topagrar.pl
Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
22. grudzień 2024 13:00