Fundacja SOKO Tierschutz przeprowadziła śledztwo w jednej z ubojni zlokalizowanej w Dolnej Saksonii w Niemczech. Ukrytymi kamerami zarejestrowano sposób traktowania bydła podczas załadunku w gospodarstwach i rozładunku w rzeźni. Na filmach widać jak pracownicy traktowali bydło – było ono bite, kopane i ciągnięte za szyję po podłodze. Swoich czynności nie wykonywali też należycie lekarze weterynarii znajdujący się w ubojni.
Fundacja wykryła takich procederów w tym rejonie o wiele więcej. Ubojnie zostały zamknięte, a sprawa trafiła do tamtejszej prokuratury. Niemiecka minister rolnictwa Julia Klöckner w wypowiedzi dla jednej z niemieckich telewizji nazwała działania w rzeźni, jako kryminalne.
Jak informuje Radio Zet, mięso pochodzące z ubojni w Dolnej Saksonii częściowo udało się zlokalizować i zdjąć ze sklepowych półek. Trafiło do Holandii, ale niewykluczone, że trafiło także i na nasz rynek.
Sytuacja jest niezwykle podobna do tej w rzeźni w Kalinowie, która wywołała światową, medialną burzę i zniszczyła reputację naszej wołowiny. Jak się okazuje w wielu europejskich państwach dochodzi do takich sytuacji, a w Niemczech nie można nazwać jej „incydentalną”, ponieważ w jednym regionie wykryto co najmniej 4 takie ubojnie, w których ubijano chore, leżące krowy. Tamtejsi rolnicy tłumaczą, że to się po prostu opłaca i dlatego funkcjonuje szara strefa.
Miejmy nadzieję, że światowe media o aferze w niemieckich rzeźniach też nie będą milczeć.
Oprac. dkol na podst. SOKO Tierschutz, Radio Zet
StoryEditor
Niemcy mają swoją aferę leżakową w rzeźniach
Fundacja SOKO Tierschutz broniąca praw zwierząt w Dolnej Saksonii w Niemczech przeprowadziła dochodzenie w sprawie nielegalnych praktyk stosowanych w jednej z rzeźni. Niemiecka minister rolnictwa Julia Klöckner nazwała to działania jako kryminalne.