W regionie Thanchi Upazila, Bangladesz, w ciągu kilku dni padło ponad dwadzieścia sztuk zwierząt. Nie wiadomo jednak, jaka choroba spowodowała pomór.
Nieznana choroba zabiła co najmniej 15 krów i 10 kóz, chociaż możliwe, że padłych zwierząt jest więcej. Problem pojawił się kilku różnych wioskach dystryktu, w tym w Naidari Para, Sandak Para, Thanchi Para, Boi Aung, w okolicach TNT Para i Morium Para.
Rolnicy przerażeni
Obawiając się dalszych strat rolnicy zaczęli w pośpiechu sprzedawać swoje bydło po niskich cenach na rynkach lokalnych. Nie wiadomo, w jaki sposób zwierzęta się zarażają i czy zdrowy inwentarz długo nim pozostanie.
Jak wynika z opisu rolników, zainfekowane bydło zaczyna drżeć, a w krótkim czasie jego żołądek pęcznieje. Jeden z poszkodowanych, U Hla Koi Marma, relacjonuje, że jego krowa zmarła w ciągu półtorej godziny, a kozy w ciągu 20 do 30 minut.
U Hla Koi stracił dwie krowy i kozę z powodu choroby. Chcąc uniknąć dodatkowych problemów, sprzedał trzy krowy i cztery kozy po bardzo niskich cenach.
– Nie mamy pojęcia, jak ratować nasze stada, a nie otrzymamy porady ani lekarstw od lokalnych urzędników zajmujących się hodowlą czy służb weterynaryjnych, bo przez większość czasu po prostu nie ma ich w tutejszej, regionalnej siedzibie.
Wtóruje mu Jasim Uddin i dodaje, że po leki dla swojego bydła musiał jechać aż do innego dystryktu – Alikadam Upazila.
Kazi Ashraful Islam, przedstawiciel służb weterynaryjnych regionu tłumaczył, że wioski są położone w dużych odległościach i potrzeba czasu, aby dotrzeć do nich wszystkich.
Do tej pory jednak nie udało się ustalić przyczyny śmierci zwierząt, a szybkość z jaką choroba zabija bydło i rozprzestrzenia się budzi panikę zarówno wśród rolników jak i służb weterynaryjnych.
Co więcej, region Thanchi Upazila leży niepokojąco blisko granicy Bangladeszu z Birmą oraz Indiami, które są największym producentem bydła na świecie – FAO w 2010 r. oszacowała tamtejszą populację krów i bawołów na ponad 320 milionów sztuk. al
Źródło: The Daily Star
fot. Łuczak