Dzisiaj do Warszawy przyjechali hodowcy, członkowie regionalnych związków m.in. Podlaskiego Związku Hodowców Bydła, Mazowieckiego Związku Hodowców Bydła oraz Warmińsko-Mazurskiego Związku Hodowców Bydła i Producentów Mleka. Mają dość dyktatury, którą od lat narzucają władze Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka. Jak twierdzą pikietujący rolnicy „Federacja zatraciła swój demokratyczny charakter”, brakuje tam transparentności i jasności w stosunkach prawnych i finansowych. Nie jest to sprawa nowa, bo pisaliśmy o różnicy zdań, co do funkcjonowania tej organizacji już w lutym br. kiedy PFHBiPM wykluczyła ze swoich struktur Mazowiecki Związek.
- Od dawna walczymy, aby Federacja przeszła w ręce hodowców, a nie ludzi, którzy tam dorabiają się i robią wielkie interesy. Mówię o Funduszu Promocji Mleka i o spółce Polska Federacja Sp. Z O.O., którą utworzono tylko po to, żeby wyprowadzać pieniądze z federacji, obdarowywać swoich wysokimi poborami. Mieliśmy zawsze mało delegatów, gdyż płaciliśmy składki od swoich członków, a inne niektóre związki regionalne od ilości ocenianych obór w regionie i było pozamiatane, zawsze byliśmy z boku, zawsze byliśmy mało liczącym się związkiem (chociaż u nas na Mazowszu zawsze było najwięcej ocenianych obór) i postanowiliśmy coś z tym zrobić – mówił wtedy Waldemar Plantowski, prezes MZHBiPM.
Federacja stwierdziła, że związek z Mazowsza niezgodnie ze statutem podniósł liczbę delegatów. Jednak z przepisów jasno wynika, że na 100 członków przypada 1 delegat. Wówczas mazowiecki związek zliczył ponad 3300 członków, więc z wyliczeń wynika, że powinien na Walny Zjazd Delegatów wysłać 33 delegatów. Liczba ta jednak byłaby wyższa, niż liczba delegatów w Wielkopolskim Związku. Rozpoczęły się dyskusje i analizy prawników, kto właściwie złamał prawo. Jednak to nie koniec, gdyż powodów dzisiejszej pikiety jest znacznie więcej.
Oddajcie Federację w ręce hodowców!
Hodowcy obecni na ul. Żurawiej w Warszawie domagają się kadencyjności prezesów zarządu, transparentności i jawności wydatkowanych na pensje pracowników zarządu środków, czy innych wydatków, które w dużej mierze pochodzą również ze środków publicznych. Pojawiły się również nieścisłości w terminach opłacania składek członkowskich, które miały podważyć ważność wybranych delegatów.
- Chcemy po prostu uczciwości. Tak jak nasze składki na Mazowszu zostały pokazane, to chcemy, żeby pokazano wszystkie składki członkowskie, kiedy były opłacane. Szczególnie Wielkopolski z 17 stycznia br. – mówił Jerzy Wawrzyńczak z MZHBiPM.
- Federacja zatraciła już dawno swój demokratyczny charakter. Decyzja o wykluczeniu Mazowieckiego Związku z Federacji, jest skandaliczna. Nie została ujęta w porządku obrad, nie powinna w ogóle podlegać procedowaniu. Nagle wyjęto z szuflady uchwałę i związek został wykluczony z szeregów Federacji. Podjęliśmy działania w celu podważenia tej uchwały. Liczyliśmy na jej uchylenie – mówił Waldemar Plantowski, prezes MZHBiPM. Tymczasem Federacja przygotowuje nowe zasady w statucie m. in. dot. kadencyjności (dwa razy po 6 lat), ale żadne z nich nie są zadawalające dla przedstawicieli związków z Mazowsza, Podlasia czy Warmii i Mazur.
- Tworzyliśmy tą Federację od 1995 r., chcą się nas pozbyć jako niepotrzebnego ciężaru. To niech nam oddadzą majątek w Parzniewie, w Jeżewie i dopiero niech idą w swoją stronę prywatki. Mieliśmy budynki, mieliśmy wszystko, a oni chcą nas się teraz pozbyć, żebyśmy nie mieli wpływu na to co się dzieje. Dzisiaj panowie obradują, nie wiemy czy obrady będą owocne – mówił Plantowski i dodał, że złożą petycję.
Nie chcą młodych w strukturach?
Według przedstawicieli związków demokracja jest łamana w Federacji poprzez wybór swoich ludzi do Komisji Rewizyjnej i do Sądu Koleżeńskiego.
- Można było wykluczyć niektórych członków, a nie cały związek. My wskazujemy na błędy Federacji od dawna i to się nie podobało – dodał prezes MZHBiPM.
Na pikiecie pojawił się senator Ryszard Bober, który należy do Kujawsko-Pomorskiego Związku Hodowców Bydła. Zaznaczył, że zawsze będzie po stronie hodowców, a poszkodowani rolnicy liczą, że podczas obrad wstawi się za nimi i ich propozycjami.
Hodowcom nie podoba się również to, że obecny zarząd nie dopuszcza młodych osób, aby mogły się wykazać, ale również to, że hodowcy rezygnują z oceny użytkowości mlecznej.
Hodowcy rezygnują z oceny
Obecnie około 30-40% stad jest objętych oceną użytkowości mlecznej i według obecnych na pikiecie rolników liczba spada, a głównym powodem rezygnacji są rosnące koszty usługi.
- Możemy założyć swoją ocenę. Pieniądze się znajdą. Nie będziemy płacić 18 zł za sztukę, tylko będziemy płacić 8 zł, a potem nic, jeśli dostaniemy pieniądze z dotacji państwa – mówił Plantowski.
- Największym problemem blokującym rozwój są koszty. Faktura za ocenę z 2019 r. wynosi 10,63 zł netto za sztukę. Na fakturze ze stycznia br. widnieje kwota 16,99 zł/szt. Koszt wzrósł o 60%. Skąd taki wzrost? „Co narzekasz jak mleko kosztuje 3 zł/l?” dostałem odpowiedź. A teraz? Cena spadła do 1,5 zł/l, a cena za ocenę została. Pierwsze z czego hodowca zrezygnuje to właśnie z oceny. Tym panom nie zależy na tym, żeby rozwijać ocenę – mówił Karol Faszczewski, wiceprezes PZHBiPM.
- Nie bylibyśmy tu dzisiaj, gdyby nam na tym nie zależało. Dwóch panów musi odejść, wszystko musi być jawne, m.in. wynagrodzenia. Nigdy nie chcieli nam udostępnić danych. Jest wiele spraw niewyjaśnionych. Chcemy żeby organizacja była jasna, demokratyczna i transparentna. Chcieliśmy zmienić statut, ale nie udało się. Oni nie chcą kadencyjności, ale nie można zamykać rozwoju i drogi młodym – mówi Plantowski. Rolnicy chcą, aby w zarządzie byli młodzi, aktywni rolnicy, produkujący mleko.
- Ta sytuacja najlepiej pokazuje, jak oni traktują młodych, którzy zostali wybrani w demokratyczny sposób, jak reprezentują osoby, które na nich oddały głos i chcą zmian. Przesuwany jest termin wyborów, są zmieniane zasady, a i tak już wiadomo kto wygra. Działanie Federacji to jest kuriozum. Są komisje rolnictwa, nikogo na nich nie ma. Weszła nowa WPR, która ogranicza produkcję mleka, ale to wszystko jest klepnięte, wszystkie zmiany i ekoschematy. Jeżeli te osoby nie żyją z produkcji, ale ze stołków, to trzymają się rękami i nogami i nie chcą oddać tego korytka melasy pieniędzy – mówił Konrad Krupiński, wiceprezes Warmińsko-Mazurskiego Związku Hodowców Bydła i Producentów Mleka.
Poparcie wiceministra Romanowskiego
Na pikiecie pojawił się Rafał Romanowski, wiceminister rolnictwa, który od początku konfliktu dotyczącego wykluczenia MZHBiPM wspierał poszkodowany związek. Przygotowano listę postulatów, które Rafał Romanowski przekaże ministrowi rolnictwa Robertowi Telusowi, jest szansa na rozpoczęcie dalszych dyskusji.
- Przekażę Państwa postulaty ministrowi Telusowi – mówił Rafał Romanowski. Dodał, że podtrzymuje swoje stanowisko i będzie zabiegał o interesy poszkodowanych hodowców.
- Szczególnie, że ta organizacja w dużej mierze absorbuje środki publiczne – tłumaczył wiceminister. Zaznaczył, że przedstawiciele rządu są zobligowani kontrolować, w jaki sposób te środki są wydatkowane.
- Przedstawiliście Państwo swoje propozycje, nie uzyskały one aprobaty, w związku z tym, może nie zachęcam Was do walki o swoje interesy, ale chcę aby Państwa hodowla była oceniona w sposób prawidłowy – mówił wiceminister, dodał, że liczy na szybkie rozwiązanie problemów i uwzględnienie postulatów obecnych na pikiecie rolników.
Podkreślił, że odbędzie się spotkanie z prezesem Podlaskiego Związku Hodowców Bydła Tomaszem Cieślikiem, Waldemarem Plantowskim oraz Robertem Telusem, gdzie hodowcy będą mogli przedstawić sytuację i propozycje zmian.
Organizatorzy poszli wręczyć petycję w zarządzie Federacji.
dkol
fot. Krupiński