Wraz z kolejnymi miesiącami zapłata za mleko w skupie coraz bardziej spędza sen z powiek, jego producentom. W kwietniu za 100 l białego surowca przeciętny dostawca w skupie otrzymywał średnio 116,4 zł. To w porównaniu z ubiegłym rokiem aż o 20% mniej. Zdaniem ekonomistów, pierwszych pozytywnych symptomów – będących efektem wzrost popytu na produkty mleczarskie – należy oczekiwać dopiero pod koniec roku.
Z drugiej strony, przysłowiowym światełkiem w tunelu dla polskich hodowców bydła może być obserwowana w I kwartale br. zmiana w dotychczasowej skali dostaw podstawowych produktów mleczarskich w UE. W okresie od stycznia do marca br. produkcja mleka, sera i pełnego mleka w proszku zmniejszyła się w skali roku odpowiednio o 1,3, 3,7, 15,3%.
Niezależnie od tego, konkurencja na rynku UE jest nadal na tyle duża, że w większości przypadku nasze produkty bez ugruntowanej i silnej marki są w stanie na nim konkurować tylko ceną. Pomimo więc, powiększenia wolumenu dostaw polskich towarów o ok. 20%, jego wartość w pierwszym kwartale br. była niższa o ok. 94 mln euro w stosunku do analogicznego okresu rok temu.
– Nasze stanowisko jest niezmienne. Domagamy się urealnienia cen interwencyjnych oraz wprowadzenia dopłat eksportowych. Dzięki nim sytuacja na rynku może się poprawić, analogicznie do kryzysu w 2008 roku – podkreśla Waldemar Broś.
mj
Fot. Sierszeńska