StoryEditor

Premiera wozu paszowego w Sano Agrar Institut

Precyzyjne żywienie, oszczędność czasu i większy komfort – takie cele przyświecały gospodarstwu Sano Agrar Institut, które zdecydowało się na nowy wóz paszowy Siloking Self Line 4.0 System 500+ 2519. Byliśmy na jego premierze w Lubiniu (woj. wielkopolskie).
25.01.2019., 14:01h
Nowa maszyna ma być wykorzystywana w gospodarstwie z ponad 1260 krowami dojnymi o przeciętnej wydajności ok. 13 tys. kg mleka rocznie. Wóz paszowy jest tu eksploatowany w największym stopniu. Musi sporządzić dziennie łącznie 18 mieszanek TMR, a więc 9 grup żywieniowych otrzymuje oddzielny TMR dwa razy w ciągu dnia. Przekłada się to na łącznie ok. 70 ton paszy w ciągu doby!

Starszy wóz (wykorzystywany od dwóch lat) zostanie przeniesiony do gospodarstwa z młodzieżą. Tam zajmie miejsce innego – w pełni sprawnego, ale mającego już swoje lata świetności za sobą – 10 letniego wozu, który przepracował ok. 22 tys. motogodzin. Zmiana podyktowana jest obawą o dokładność sporządzania mieszanki oraz potencjalnie rosnące koszty serwisowania.

– Przyszłość należy do samojezdnych wozów paszowych, w tym tych najbardziej zaawansowanych technicznie. Nowy wóz to jeszcze większa precyzja żywienia oraz oszczędności na paliwie i czasie pracy – podkreśla dr Ryszard Kujawiak z Sano Agrar Institut podczas specjalnego pokazu samojezdnego wozu Siloking o pojemności 19 m3.

Dawka na papierze kontra pobrana
– Dla mnie liczy się przede wszystkim dokładność mieszania. Chcę mieć pewność, że zwierzęta za każdym razem, wraz z każdym kęsem, będą pobierały taką sama ilość składników pokarmowych – mówi dr Kujawiak. Ważna jest też precyzja podczas komponowania mieszanki, jak i zbioru niedojadów. Dawka pokarmowa pobrana ma się zgadzać z dawka pokarmową na papierze. – W odróżnieniu od wielu hodowców w Polsce, jestem w takie komfortowej sytuacji, że wiem ile dokładnie paszy każdego dnia zjadają krowy – dodaje specjalista z Sano Agrar Institut.

Jakich oszczędności można się spodziewać? Według dr Kujawiaka, w przypadku stada ok. 1000 krów, samojezdny wóz paszowy w stosunku do ciągnionego daje ok. 80 tys. zł rocznie oszczędności, co przy założeniu, że będzie pracował 10 latach daje ok. 800 tys. zł w kieszeni. Co warto podkreślić, są to jedynie oszczędności związane z paliwem i krótszym czasem pracy, bez uwzględnienia potencjalnych korzyści związanych z bardziej precyzyjnym żywieniem krów.

Co nowego?
Nowy wóz paszowy Master, to niemal bliźniacza wersja wspomnianego modelu, który na fermie pracuje od ok. dwóch lat. Jak deklaruje dr Philipp Twickler, przedstawiciel firmy Siloking, najważniejszą zaletą nowej generacji maszyny ma być bardzo precyzyjne żywienie z dokładnością do 1 kg, oszczędność nawet 50% czasu pracy w stosunku do tradycyjnego wozu ciągnionego, a także duży komfort. Ten ostatni sprowadza się nie tylko do wielu zakresów położenia kolumny kierownicy czy fotela ale przede wszystkim – braku konieczność wysiadania podczas całego procesu przygotowywania mieszanki.

Wśród najważniejszych nowinek, specjalista wymienił też m.in. możliwość cofnięcia nadmiaru pobranej paszy w frezie, nowe noże w jego obrębie a także dodatkowe miejsce przewidziane na NIR do analizy paszy w czasie rzeczywistym. Z kolei w kabinie operator ma do dyspozycji wielofunkcyjny joystic oraz trzy panele robocze: z podglądem obrazu z dwóch kamer (tył wozu i komora), danymi dotyczącymi wozu oraz monitorującemu wagę.

Ważnym elementem w komorze są umieszczony przy każdym ślimaku magnesy, niwelujące niebezpieczeństwo dostanie się na stół paszowy wszelkiego rodzaju metali (śrub, drutów itp.). Z kolei w narażonych na największe obciążenia miejscach komory, wykorzystano specjalny rodzaj stali (Silonox), który ma zapewnić maszynie większą trwałość.

Rośnie popyt na większe wozy
Siloking to rodzinna firma, która powstała w 1993 roku. Specjalizuje się w technice żywienia bydła. Dostarcza wozy paszowe do 50 krajów na całym świecie. Oprócz macierzystej firmy w Niemczech ma swoje siostrzane odpowiedniki w Brazylii, Rosji i Chinach. Około 50% sprzedawanych maszyn znajduje swoich klientów na rynku niemieckim, a kolejne 50% trafia na eksport. W ramach ponad 10 letniej współpracy z firmą Sano (jest dystrybutorem wozów w Polsce) na naszym rynku pracuje już ponad 3 tys. wozów paszowych tej firmy.

Według danych dr Twicklera, największą popularnością do tej pory cieszyły się ciągnione maszyny z pojedynczym ślimakiem o pojemności od 5 do 12 m3. Dla porównania w przypadku naszych sąsiadów zza Odry, gdzie rodzinne gospodarstwo utrzymuje ok. 80–120 krów, najczęściej aktualnie sprzedane są wozy samojezdne. Ten tren pojawi się zapewne również Polsce.

mj
Fot. Jajor
Marcin Jajor
Autor Artykułu:Marcin Jajor

redaktor działu top bydło i topagrar.pl, zootechnik, specjalista w zakresie hodowli bydła mlecznego i mięsnego

Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
21. grudzień 2024 21:27