Chociaż roboty udojowe nie są już nowością na fermach bydła mlecznego, to w tym roku w Stanach Zjednoczonych popyt na ten sprzęt może gwałtownie wzrosnąć. Głównym czynnikiem, który wpływa na takie prognozy naukowców i hodowców, jest twarda polityka imigracyjna prezydenta Donalda Trumpa. Niechęć Trumpa do przyjezdnych pracowników może fatalnie wpłynąć na rolnictwo, między innymi dlatego, że ponad połowa pracowników gospodarstw rolnych to imigranci. Roboty udojowe mogą zmniejszyć liczbę potrzebnej pomocy na fermach o 50%.
Coraz lepsze zaplecze technologiczne na gospodarstwach w krajach rozwiniętych też ma wpływ na pojawiające się zmiany. Jak mówi jeden z analityków branży mleczarskiej, Mark Stephenson z Uniwersytetu Wisconsin, technologia i coraz tańsze kredyty mogą skutecznie przekonać farmerów, że warto zainwestować w roboty.
– Nawet, jeśli imigranci przez lata pracowali na jednym gospodarstwie, teraz pakują się i wyjeżdżają, chcąc uniknąć kontroli i deportacji – mówi Stephenson – A farmerzy nie chcą obudzić się pewnego ranka z koniecznością wydojenia 300 krów bez pomocy pracowników.
Obecnie mniej niż 5% ferm mlecznych w USA korzysta z robotów udojowych. Chad Huyser, dyrektor Lely na zachodnią część Ameryki spodziewa się, że w ciągu 2018 r. ta liczba wzrośnie do ponad 20%. Na świecie przemysł produkujący roboty już teraz warty jest ponad 1,6 miliarda dolarów, a badania wskazują, że ta wartość bardzo szybko wzrośnie.
O ile pierwsze roboty pozostawiały wiele do życzenia, obecnie maszyna ma możliwość wydoić nawet 60 krów dziennie, zapewniając im niezbędny komfort i higienę. Co więcej, niektóre modele mają możliwość wydawania paszy i sprzątania po krowach.
Niestety, koszty zakupu nadal są bardzo wysokie. Jak oblicza Marcia Enderes, profesor zajmująca się hodowlą bydła na Uniwersytecie Minesoty, jeśli robot przetrwa co najmniej 15 lat, a koszty zatrudnienia na jego miejsce człowieka to 25-30 dolarów na godzinę, to technologia prędzej czy później się zwróci.
– Płacisz po prostu z góry za siedem lub osiem lat pracy ludzi, których musisz zatrudnić – mówi Chad Kieffer, który prowadzi gospodarstwo w Minesocie. Po zakupieniu pięciu robotów, które doją 300 krów, ograniczył zatrudnienie na fermie o połowę.
Kryzys imigracyjny w Stanach Zjednoczonych pogłębia się. Na początku tego roku farmer z północnej części kraju został skazany na dwa lata więzienia za zatrudnianie nielegalnych imigrantów.
Rosnące koszty zatrudnienia pracowników prędzej czy później zmuszą farmerów do zakupu robotów. Analitycy szacują, że koszty zatrudnienia pracowników na krowę wzrosną aż o 22% do 2021 r.
Krowom podoba się taka zamiana. Stają się niezależne i bardzo rzadko ktoś je niepokoi. W stadzie pojawiają się niespotykane dotąd zachowania społeczne, jak np. lizanie się nawzajem.
Josh Folts, farmer ze stanu Nowy Jork, od dwóch lat prowadzi gospodarstwo mleczne. Chociaż zaczynał od zera, teraz ma dwa roboty dojące 120 krów. Kosztowało go to 400 tysięcy dolarów, ale jak twierdzi, wydajność bydła wzrosła, a mleko ma lepsze parametry.
– Poza tym mam więcej wolnego czasu – mówi hodowca – Jedynym powodem, dla którego nigdy nie musiałem zatrudniać migrantów jest to, że zaczynałem już z robotami udojowymi. Nie musieliśmy martwić się tym, co teraz niepokoi większość farmerów.
Czy prognozy analityków się sprawdzą, przyjdzie nam jeszcze poczekać. Nie ulega jednak wątpliwości, że nawet wysokie koszty zakupu nie odstraszają amerykańskich farmerów. Czy polscy pójdą ich śladem?
al na podst. AgWeb
fot. Jajor
StoryEditor
Roboty podbiją USA
Amerykańskim farmerom zaczyna brakować rąk do pracy. Dlatego w tym roku na tamtejszym rynku spodziewany jest ogromny wzrost zakupu robotów udojowych.