2 września u wybrzeży Japonii zatonął statek „Gulf Livestock 1”, który przewoził z Nowej Zelandii do Chin 6 tys. sztuk bydła. Na pokładzie znajdowało się 43 członków załogi - głównie Filipińczyków. Jak dotąd japońska straż przybrzeżna uratowała tylko jednego z nich.
Przyczyną tragedii był najprawdopodobniej sztorm spowodowany przez tajfun „Maysak”, który w tym czasie siał spustoszenie na Morzu Wschodniochińskim.
Zakaz eksportu
Nowozelandzka organizacja praw zwierząt SAFE uznała, że katastrofa pokazała zagrożenia związane z eksportem żywych zwierząt.
- Te krowy nigdy nie powinny znaleźć się na morzu - powiedziała kierownik kampanii Marianne Macdonald dla Reuters. - To prawdziwa tragedia, a nasze myśli są oczywiście z rodzinami członków załogi, którzy zaginęli. W dalszym ciągu pozostaje jednak wiele pytań, w tym dlaczego pozwolono kontynuować tego typu handel - dodała.
Na pokładzie statku znajdowało się 5867 sztuk bydła. Zwierzęta zostały wyeksportowane przez Australasian Global Exports z siedzibą w Australii, firmę specjalizującą się w eksporcie żywych zwierząt.
Statek „Gulf Livestock 1” to tzw. bydłowiec, skonstruowany specjalnie do transportu żywego inwentarza. Zwodowano go w 2002 roku, pływał pod banderą Panamy.
Według danych urzędu celnego w Chinach, w tym roku Państwo Środka sprowadziło z Nowej Zelandii już ponad 46 000 sztuk bydła, głównie w celu rozszerzania rosnącej produkcji mleka w tym kraju.
Po tej tragedii Nowa Zelandia chwilowo wstrzymała eksport żywego bydła.
Źródła: www.reuters.com
Fot. Twitter