– Ubój koszerny i halal stanowiły podstawę dla 10% naszego eksportu drobiu oraz prawie 1/3 eksportu wołowiny. Rolnicy stracili część swoich przychodów. W konsekwencji żywe bydło jest wywożone do Słowacji, Czech, Niemiec, na Litwę, gdzie nie ma zakazu uboju rytualnego i gdzie jest temu poddawane, a więc (…) nasze bydło traci na wartości dlatego, że dodatkowo musi przebyć 500 czy 1000 km do ubojnie nienależących do polskich przetwórców – argumentował Wiktor Szmulewicz, przedstawiciel Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej, który złożył projekt. Podpisało się pod nim ok. 140 tys. rolników.
Trwająca dobrą godzinę dyskusja pokazała, że od ostatniego głosowania w sprawie uboju rytualnego (odbyło się 12 lipca 2013 r.), niewiele się zmieniło. Tak jak wtedy, głosy sprzeciwu było słychać od przedstawicieli: Sojuszu Lewicy Demokratycznej, Twojego Ruchu oraz Prawa i Sprawiedliwości.
– W roku 2011 z eksportu wołowiny, żywca i przetworów mieliśmy 979 mln euro, w 2012 r. – 1083 mln euro, a w latach 2013 – 1084 mln euro, czyli nawet wartościowo polski eksport wzrósł. Co się stało z tymi pieniędzmi, do czyich kieszeni one powędrowały? (...). Powędrowały do kieszeni właścicieli zakładów mięsnych, w wielu przypadkach powiązanych z rządzącą koalicją, z politykami, nawet posłami, Polskiego Stronnictwa Ludowego i Platformy – mówił poseł Zbigniew Dolata z klubu PiS.
To na jego wniosek Sejm ma w piątek głosować za odrzuceniem projektu już w pierwszym czytaniu.
mj, fot. Krzysztof Białoskórski