– Na sali są przedstawiciele z Polski, którzy eksportują na rynek Stanów i Kanady, jak również bardzo liczna delegacja z USA i Kanady, żeby nawiązać kontakty, żeby zobaczyć jak Polska funkcjonuje w strukturze rolnej i hodowlanej, a także jak wygląda w naszych zakładach ubój i przetwórstwo mięsa, które w większości eksportują właśnie na te rynki – mówił Wiesław Różański, prezes Unii Producentów i Pracodawców Przemysłu Mięsnego.
UPEMI zorganizowała konferencję pt. „Wysoka jakość europejskiego mięsa – tradycja i pasja”, na której zjawiła się delegacja licznie reprezentowana przez importerów z USA i Kanady. Konferencja została z organizowana z Funduszu Promocji Mięsa Wieprzowego i Funduszu Promocji Wołowiny oraz wsparciu UE.
USA importuje tylko wieprzowinę
Stany Zjednoczone to olbrzymi rynek zbytu dla polskiego mięsa, 320 mln konsumpcyjnego społeczeństwa, które pochłania miliony ton żywności z całego świata. USA importuje żywność za 2,343 tryliona dolarów, co stanowi drugie miejsce na świecie, wśród największych importerów.– Jest to perspektywiczny rynek, ale także bardzo wymagający. Każdy ze stanów USA ma inne zasady. Od 5 lat staramy się o możliwość eksportu drobiu, a także wołowiny. Nadal stoimy na etapie uzgodnień. Stany zaciekle bronią swojego rynku. Tylko 18 zakładów w Polsce posiada zezwolenie na eksport wieprzowiny do USA – mówiła Sabina Klimek, wiceprezes Polish American Chamber of Commerce North East, grupy przedsiębiorców zrzeszającej ponad 60 firm z siedzibą w Nowym Jorku, której głównym celem jest zwiększenie współpracy handlowej polsko-amerykańskiej.
– Bardzo chcielibyśmy móc importować z Polski wołowinę. W Stanach jest poważny problem z antybiotykami i hormonami wzrostu nagminnie stosowanymi w hodowli. Antybiotyki w czasie choroby podawane ludziom nie działają, bo organizm jest przyzwyczajony do tych substancji, które codziennie pobiera wraz z pokarmem, czyli mięsem. Podobnie jest z hormonami wzrostu. Dziewczynki dojrzewają do rozrodu w wieku 8-9 lat, wcześniej był to wiek 13-15 lat. Wiemy, że w Polsce nie używa się hormonów wzrostu, a standardy dotyczące antybiotyków są wyśrubowane. Chcemy jeść zdrową wołowinę od bydła żyjącego w dobrych warunkach, utrzymywanego na pastwisku, żywionego zielonką – mówił Jason Goldstein z Rang Patagonian, Grass-fed Beef podczas rozmów kuluarowych.
CETA coś ułatwi?
Podczas zeszłorocznych dyskusji na temat umowy handlowej CETA pomiędzy UE a Kanadą (która weszła w życie półtora roku temu) w mediach rolniczych było głośno. Rolnicy sprzeciwiali się tej umowie, bojąc się, że zostaniemy zalani asortymentem niewiadomego pochodzenia o gorszych standardach (nie spełniających wymogów unijnych), a produkty kanadyjskie będą sprzedawane taniej niż nasze.– To nie do końca tak jest, ponieważ wyższy standard wygrywa. Jeżeli w krajach unijnych, np. w Polsce coś jest zabronione, to Kanadyjczycy nie mogą wysyłać towaru, który nie spełnia tych wymagań. Zawsze obowiązuje wyższy standard. To eksporter musi się dostosować, a nie importer przyjąć byle co, bo to on stawia wymagania – mówił Bernhard Otterstein, prezes Polsko-Kanadyjskiej Izby Gospodarczej.
Organizacja, która zajmuje się intensyfikacją wymiany handlowej pomiędzy Polską, a Kanadą to Polish Canadian Chamber of Commerce (PCCC).
Efektem CETA jest zniesienie ceł na większość produktów (te które nie zostały jeszcze zniesione, będą stopniowo wycofywane, w ciągu 7 lat). Dzięki temu zwiększono eksport, ale także import – niestety coś za coś, nie ma nic za darmo – w tym także produktów rolno-spożywczych. Obecnie Polska wysyła do Kanady około 4-5 tyś ton wieprzowiny, a miesięcznie Kanadyjczycy w sumie importują mięso wieprzowe za kwotę około 100-120 mln dolarów.
– Jeżeli zakłady chcą eksportować, muszą być spełnione wymagania. Należy sprawdzić rynek, przystosować produkt do oczekiwań konsumenta, przewidzieć sytuacje awaryjne, pomyśleć o kontrolach i transporcie. Pomiędzy Polską, a Kanadą są połączenia z portów morskich (Gdyni i Gdańska), podróż statkiem trwa od 18 do 51 dni oraz połączenia lotnicze. Koszt takiego transportu to od 1800 do 4 000 dolarów. Warto to przemyśleć – mówił Otterstein.
Polskie mięso ma dobrą opinię wśród przedstawicieli delegacji USA i Kanady. Posiadamy certyfikaty zapewniające jakość, wypływające z idei „od pola do stołu”, a także „wiem co jem”, w których nauka, prawo i controlling przeplata się tworząc takie certyfikaty jak QMP czy QAFP.
– Chcemy wprowadzić system przygotowany przez nasz Instytut zatytułowany Rasa Rodzima, dzięki któremu w sklepie będziemy mogli wybrać mięso pochodzące od naszych ras rodzimych, które smakuje zupełnie inaczej iż komercyjne – mówił dr Paweł Radomski z Instytutu Zootechniki w Krakowie.
Podkreślił także, że kolejne kierunki, w których będzie podążał polski przemysł mięsny będą opierać się w głównej mierze o kompleksowe zarządzanie, rozwój systemów certyfikujących, a także stałe zwiększenie świadomości konsumentów oraz działania promocyjne.
dkol