Kryzys na rynku mleka mimo obietnic rychłego wzrostu cen trwa w najlepsze. Cena białego surowca (wg GUS) w czerwcu spadła poniżej złotówki. Tylko najlepiej zarządzane gospodarstwa potrafią wyprodukować litr mleka poniżej tej kwoty. Reszta dokłada, o ile ma z czego. Co zrobić, gdy brakuje nie tylko na inwestycje, ale i na bieżące wydatki? Przedstawiamy dwa gospodarstwa, które rezygnują z produkcji mleka. I trzecie – które mimo przeciwności chce się rozwijać.
Tadeusz K. Z Dolnego Śląska mimo posiadania dwóch gospodarstw – starego wartego 10 mln zł o powierzchni 200 ha i 50 ha starego, wartego 4 mln zł – dziś stoi na krawędzi bankructwa. Pilnie potrzebuje gotówki, by odbić od dna i stworzyć warunki do zarabiania – odbudować stado zredukowane w obawie przed karą i dokupić pasz aby krowy odzyskały dawną wydajność. Pięć lat temu hodowca wraz z synami zaryzykowali, kupując 200-ha gospodarstwo z oborą na 200 krów. Kredyt opiewał na 7 mln zł. Gospodarstwo miało duży potencjał i pewnie udałoby się spłacić zobowiązania, gdyby nie krach na rynku mleka.
Nasz drugi rozmówca do decyzji o likwidacji stada dojrzewa już od prawie roku. Nie ukrywa, że jej przyczyną jest obecna cena mleka, która na takim poziomie utrzymuje się od dłuższego czasu, ale nie tylko. Od czasu, jak ceny zaczęły spadać zastanawiam się, czy jest sens to dalej ciągnąć. Naprawdę dobrą cenę, czyli 1,8 zł mieliśmy przez 3 miesiące, wcześniej dostawaliśmy 1,4 zł. Od roku mamy złotówkę, od paru miesięcy nawet mniej. Zredukowałem stado, zwolniłem dojarzy. Na ponad 100-ha gospodarstwie pracujemy już tylko razem z żoną. Znalezienie pracownika jest trudne, a dojarza – graniczy z cudem. Program rodzina 500+ skutecznie zniechęcił ludzi do pracy. Samemu jednak trudno dopilnować wszystkie- go – cierpią na tym i zwierzęta, uprawa, i rodzina, dla której nie starcza już czasu – podkreśla Grzegorz T
– Przysłowiową kroplą, która przelała czarę okazała się kara za nadprodukcję. Przy limicie 440 tys. kg, Grzegorz T. wyprodukował 1 mln 100 tys. kg mleka, co poskutkowało karą w wysokości 670 tys. zł. Pierwszą ratę hodowca wpłacił we wrześniu ub.r., zostało jeszcze 446 tys. zł. Nadal wierzy, że polskiemu rządowi udadzą się pertraktacje z Unią i kolejne raty zostaną umorzone. – Nie będzie to jednak miało wpływu na moją decyzję – podkreśla. Pomoże jedynie w szybszej realizacji nowego planu.
Więcej o likwidowanych gospodarstwach w sierpniowym numerze "top bydło".