W przyszłym roku ruszą małe rzeźnie rolnicze - zapowiada minister rolnictwa. Zdaniem Jana Krzysztofa Ardanowskiego, dzięki temu rozwiązaniu rolnicy będą mieli większą możliwość sprzedaży żywności bezpośrednio z gospodarstwa. Protestuje jednak przemysł mięsny, który zwraca uwagę, że takie towaru mogą nie spełniać podstawowych zasad bezpieczeństwa.
Projekt rozporządzenia w tej sprawie powstał w MRiRW już w kwietniu. Zakładał on m.in., że będzie możliwe funkcjonowanie
małych rzeźni, które będą działały w gospodarstwach rolnych.
Prawo do uboju w nich zwierząt będzie miał
właściciel gospodarstwa oraz rolnicy z tego samego powiatu. Jednocześnie będą je obowiązywały
obniżone wymagania sanitarno-weterynaryjne. Mają być w nich poddawane ubojowi zwierzęta będące własnością rolnika prowadzącego rzeźnię, a także zwierzęta rolników, których gospodarstwa są położone w tym samym powiecie, w którym usytuowana jest ta
rzeźnia. „Rzeźnie rolnicze” będą charakteryzowały się mała zdolnością produkcyjną, bez możliwości prowadzenia intensywnego uboju zwierząt. Ministerstwo rolnictwa proponuje obniżenie wobec nich wymagań weterynaryjno-sanitarne tak, aby mogły one działać tylko z jednym pomieszczeniem i zapewnia, że wszystko będzie bezpieczne i zgodne z unijnymi przepisami.
Obietnica wybrocza?
Podczas wizyty na kończących się w Poznaniu targach „Polagra” minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski wrócił do pomysłu uruchomienia
małych rzeźni rolniczych. Jego zdaniem
projekt może ruszyć już w przyszłym roku. - Wprowadzamy kolejne ułatwienia. W przyszłym roku zostanie wprowadzona możliwość uruchamiania małych ubojni zwierząt gospodarskich, pod pełną kontrola Inspekcji Weterynaryjnej. Rolnicy, którzy mają kupców, chętnych na swoją żywność pochodzenia zwierzęcego będą mogli bezpośrednio z gospodarstw zaopatrywać konsumentów - mówił minister Ardanowski.
Krytyka przemysłu mięsnego
Ale nie wszyscy podzielają optymizm resortu rolnictwa. Podczas konsultacji społecznych zgłoszono
wiele uwag, które kwestionują takie rozwiązanie. Związek „Polskie Mięso” wyraził głęboki niepokój wobec niektórych zapisów projektu rozporządzenia. W przesłanych uwagach napisano m.in.: „mięso pochodzące z rzeźni rolniczych, w celu odróżnienia go od mięsa pochodzącego z zakładów zatwierdzonych, spełniających wymogi prawa unijnego, będzie inaczej oznakowane i wprowadzane na rynek wyłącznie na terytorium Polski”. Zdaniem organizacji skupiającej największe polskie zakłady mięsne „każde obniżenie standardów jakości, może spowodować kolejne zagrożenia bezpieczeństwa żywności, a w obliczu medialnych ataków na polską żywność, może wywołać ogromne zagrożenie wizerunkowe dla polskich produktów spożywczych, zarówno wśród polskich konsumentów, jak i zagranicznych”.
Uwagi Głównego Lekarza Weterynarii
Swoje uwagi do treści rozporządzenia miał także Główny Lekarz Weterynarii. Zwrócił on uwagę, że „rozporządzenie daje możliwość wprowadzania do obrotu na terytorium RP produktów pochodzących ze zwierząt ubitych w tzw.
rzeźni rolniczej, jego przepisy powinny być bardziej precyzyjne. Określenie w nim warunków weterynaryjnych, jakie mają być spełnione przez ww. rzeźnie, jest kluczowe, ponieważ tylko w taki w sposób możliwe jest zadbanie o bezpieczeństwo zdrowotne konsumenta finalnego. Natomiast projekt wprowadza szereg odstępstw bez ich dokładnego opisania”. Bogdan Konopka napisał również, że wzrost liczby podmiotów nadzorowanych będzie wymagał wzmocnienia kadrowego Inspekcji Weterynaryjnej, gdyż do dotychczasowych zadań dodaje się wykonywanie nadzoru nad rzeźniami rolniczymi. Natomiast braki etatowe w IW mogą spowodować brak należytego nadzoru nad takimi
rzeźniami.
wk