Obie ustawy (jedna autorstwa Prawa i Sprawiedliwości oraz druga podpisana przez Platformę Obywatelską) zakładają zakaz hodowli zwierząt na futra. Projekt PiS obejmuje też zakaz uboju rytualnego.
– Ale i nawet w projekcie ustawy PO jest szereg zapisów, które budzą nasze wątpliwości – przykładowo konieczność zapewnienia zwierzętom ochrony przed wiatrem i deszczem. Są rasy, którym w zupełności wystarczają zakrzaczenia. O tych niuansach też będziemy chcieli porozmawiać – wyjaśniał prezes PZHiPBM i dodał:
– W tej chwili nasze najważniejsze zadanie to uświadomienie posłom, jak zakaz uboju rytualnego wpłynie na byt ekonomiczny rolników. A sytuacja nie jest ciekawa – z jednej strony mamy Brexit, umowy Mercosour, z drugiej postępujący ASF i spadające ceny mleka. W tej sytuacji problemy na rynku wołowiny są nam naprawdę niepotrzebne.
Tym bardziej, że w ostatnim czasie jest to jedyny stabilny sektor produkcji, ze wzrostem 6-8% rocznie. Podobna sytuacja była w 2013 roku. Po wprowadzeniu zakazu uboju rytualnego, nasze ciężko zdobyte rynki natychmiast zajęli inni. Polskie bydło wyjeżdżało poza granicę Polski i tam inni dokonywali uboju rytualnego.
– W sytuacji, gdy tyle zainwestowaliśmy w Fundusz Promocji Mięsa Wołowego, w poszukiwanie i zdobywanie rynków trzecich, szkoda byłoby te kontakty stracić – mówił top agrarowi prezes Zarzecki.
– Nie chcemy rozmawiać tylko z posłami z Komisji Rolnictwa, ale planujemy dotrzeć do każdego z 460 posłów i każdego ze 100 senatorów oraz przekonać ich jakie będą konsekwencji wprowadzenia zakazu uboju rytualnego. Trzeba uświadomić rządzącym jaki wpływ na byt ekonomiczny wsi polskiej będzie miała decyzja o zakazie uboju rytualnego. W całej tej dyskusji nie widzę przesłanek merytorycznych, jest to wyłącznie gra na emocjach – podsumował prezes Zarzecki.
mwie
fot. Jajor
CZYTAJ TAKŻE: Sejm: Zakazy hodowli dla rolników coraz bliżej…
