- Nie możemy dopuścić do tego, żebyśmy byli postrzegani jako barbarzyńcy, tylko dlatego, że jesteśmy za całkowitym wybiciem dzików. A co z tymi świniami, które zostały wybite? Gdzie wtedy byli obrońcy praw zwierząt? To jest problem, z którym nie poradzimy sobie w pojedynkę - mówił Michał Kołodziejczak, założyciel Agro Unii i jednocześnie organizator spotkania.
Perspektywa dotarcia ASF do wielkopolski jest szczególnie dotkliwa dla Polski. Ponad połowa krajowej produkcji trzody chlewnej skupiona jest właśnie w tym rejonie.
–Jeżeli wirus ASF wkroczy na nasze ziemie, oznacza to koniec produkcji trzody chlewnej w Polsce - mówił jeden z uczestników spotkania i jednocześnie duży producent trzody z woj. wielkopolskiego.
Organizator spotkania podkreślił także, jak duże zagrożenie dla polskich producentów trzody chlewnej stanowi import mięsa, głównie z Litwy.
– Na Litwie mają całkiem inne przepisy dotyczące badania wieprzowiny. Sprawdzają ją raz na 4 miesiące a czasem nawet 2 razy do roku. W Polsce badanie ważne jest zaledwie 2 tygodnie. I co? Jaka firma będzie chciała podpisać umowę z polskim dostawcą, który musi czekać na badanie tydzień i prawie za każdym razem są opóźnienia, skoro na Litwie ma pewną dostawę oraz badania. Nawet przepisy są przeciwko Nam! - podkreślał.
Jednak nie tylko nasze władze oraz przepisy stanowią problem. Michał Kołodziejczak z Agro Unii podsumował, że to właśnie brak zaufania między rolnikami stanowi barierę do działania. - To jest nasz największy wróg! Boimy się jednoczyć! - mówił Lider organizacji.
Brak konkretów
Większość przybyłych rolników było bardzo rozczarowanych. Po ponad 2-godzinnej dyskusji nie uzyskali odpowiedzi na najważniejsze pytanie: Co dalej? Nie podjęto żadnych przełomowych decyzji, które mogłyby wpłynąć na dalszy los krajowych producentów trzody chlewnej. Pozostaje więc czekanie na dalszy przebieg wydarzeń. Jednak czy nasi rolnicy mogą pozwolić sobie na zwłokę? dmZOBACZ RETRANSMISJĘ TEGO SPOTKANIA!