Od grudnia zeszłego roku do kwietnia br. notowania VEZG były raczej stabilne. Cena tuczników oscylowała na poziomie 1,28 euro/kg – raz rosła, a raz spadała o 3 eurocenty/kg. Kryzys w produkcji świń trwał, gdyż uzyskiwany przychód ze sprzedaży nie pokrywał kosztów produkcji. Rolnicy liczyli straty.
Szybki wzrost cen
W kwietniu wreszcie przyszedł przełom – cena rosła niezmiennie przez 6 tygodni. W sumie do czerwca podwyższyła się o 25 eurocenty/kg. Na rynku zapanował optymizm. Jednak wówczas stało się coś, co w Niemczech przez lata działalności tamtejszej komisji cenowej miało miejsce sporadycznie. Jeden z największych graczy na rynku – zakład mięsny Vion – ogłosił cenę aż o 5 eurocentów/kg niższą niż rekomendowana. Za nim poszły kolejne ubojnie, min. Danish Crown, Vogler, Manten i kilkadziesiąt mniejszych. Wśród dużych zakładów cenę ustaloną przez komisję utrzymała tylko spółdzielnia Westfleisch.
Pozytywne sygnały
Eksperci ze związków rolniczych wskazują, że ubojnie nie mają powodu, by obniżać ceny, gdyż sygnały na rynku wieprzowiny są pozytywne. Sezon letni to przecież okres zwiększonego popytu wewnętrznego na mięso wieprzowe. Ponadto rośnie zapotrzebowanie w Chinach i to nie tylko na tanie elementy, ale również najcenniejsze wyręby. Prognozuje się, że w tym roku Kraj Środka zaimportuje rekordową ilość 2 mln t wieprzowiny – o 50% niż przed rokiem. Poza tym zapasy z prywatnego przechowalnictwa, które mogłyby wpływać na ilość mięsa na rynku i obniżać jego cenę zostały praktycznie w całości rozdysponowane. Ostatnią transzę uwolnioną w czerwcu (23 tys. t) sprzedano do Włoch i Hiszpanii. W wyniku tych uwarunkowań w połowie lipca rekomendowana cena za tuczniki sięgnęła 1,66 euro/kg i na tym poziomie utrzymuje się do tej pory.
Ubojnie bronią swoich interesów
Branża mięsna broni się wskazując, że dwuletni kryzys cenowy i utrata części wschodnich rynków zbytu i ją uderzył po kieszeniach. Konkurencja się zaostrzyła. W zeszłym roku Westfleisch odnotował straty, a Vion wyszedł na swoje tylko dzięki sektorowi bydła mięsnego. Z trzech największych ubojni w Niemczech, które mają 55-proc. udział w rynku, jeszcze tylko Tonnies jest nastawiony na ekspansję – szacuje się, że w najbliższych latach będzie miał 35% udziałów.
Koncentracja w sektorze uboju w Niemczech rośnie, a największe rzeźnie coraz silniej wpływają na cenę tuczników. Jednocześnie producenci mają coraz mniej alternatyw sprzedaży, a rozwój tuczu nakładczego odbiera karty im przetargowe. Pogłębia się przepaść między producentami żywca a koncernami mięsnymi, mimo istnienia silnych związków rolniczych. Czyżby była to zapowiedź zburzenia uporządkowanego i ucywilizowanego systemu ustalania cen w Niemczech? Na razie sytuacja się uspokoiła, gdyż wszelkie prognozy wskazują, że do końca tego roku cena tuczników powinna utrzymać się na wysokim poziomie, szczególnie że w trzecim i czwartym kwartale tego roku spodziewana jest zmniejszona podaż świń na europejskim rynku. pjt